W ramach zadośćuczynienia Wyszkowski ma też wpłacić 40 tys. zł na rzecz szpitala dziecięcego w Gdańsku-Oliwie oraz pokryć koszty procesu.
Zarzut, że w latach 70. Wałęsa był tajnym i płatnym współpracownikiem SB Wyszkowski przedstawił w telewizyjnych programach 16 listopada 2005 r. W tym samym dniu Wałęsa otrzymał od IPN status pokrzywdzonego. Zapowiedział wówczas, że będzie od tego momentu pozywał do sądu osoby, które nadal będą twierdzić, iż był on tajnym współpracownikiem SB.
Poniedziałkowy wyrok gdańskiego sądu nakazuje Wyszkowskiemu złożenie oświadczenia m.in. w TVP2 oraz "Faktach" TVN o tym, że oskarżenie Wałęsy o agenturalne kontakty z SB stanowiło "oczywistą nieprawdę". "Wobec tego odwołuję je w całości i przepraszam Lecha Wałęsę za naruszenie jego dóbr osobistych" - ma głosić oświadczenie Wyszkowskiego.
W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił m.in., że proces Wałęsy przeciwko Wyszkowskiemu, nie miał ustalać, czy b. prezydent był agentem SB, lecz jedynie to, czy wypowiedzi Wyszkowskiego na ten temat naruszały dobra osobiste Wałęsy.
Sąd powołał się na prawomocne orzeczenie Sądu Lustracyjnego z 2000 r. Orzekł on wtedy, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL.
"Pozwany (Wyszkowski - PAP) nie zdołał wykazać, iż jego wypowiedź wyemitowana w środkach masowego przekazu, podważająca wyrok sądu lustracyjnego, ma na celu ochronę społecznie istotnego interesu" - powiedziała sędzia Małgorzata Masternak.
Zdaniem sądu, jeśli Wyszkowski miał i ma informacje, że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB, powinien przekazać je odpowiednim instytucjom np. Rzecznikowi Interesu Publicznego i dążyć do ponownego procesu lustracyjnego b. lidera "Solidarności".
"Pozwany działań takich nie podjął lecz poprzestał na ogólnikowej, niczym nie popartej wypowiedzi, która trafiła do szerokiej rzeszy odbiorców, a jako dziennikarz i publicysta pozwany winien był zdawać sobie sprawę z wagi wypowiadanych słów" - podkreśliła Masternak.
"Mojego podpisu nigdzie nie było i nie ma, więc tu nic nie da się udowodnić. Pewnie, że nie wszystkie akcje były szczęśliwe i idealne, ale ja walczyłem i się uczyłem (...) Jeśli nie wyleczę go (Wyszkowskiego - PAP) i po przyjacielsku nie powiemy sobie +pasujemy+, to ja mu nie daruję. Nie może być tak, żeby ktoś był bezkarny" - powiedział dziennikarzom Wałęsa po ogłoszeniu wyroku.
Wyszkowski był w sądzie na kończącej proces rozprawie, ale na ogłoszenie wyroku nie przyszedł. W rozmowie z PAP zapowiedział odwołanie się od niego. Nie wykluczył także, że będzie wnioskował, aby jego sporem z Wałęsą zajmował się inny sąd oraz to, aby nadzór nad procesem objęło ministerstwo sprawiedliwości.
W trakcie poniedziałkowej rozprawy przed ogłoszeniem wyroku gdański sąd odrzucił wszystkie wnioski dowodowe Wyszkowskiego, w tym dotyczące przesłuchania blisko 120 osób, w tym m.in. braci Lecha i Jarosława Kaczyńskich oraz b. premierów Mieczysława Rakowskiego, Tadeusza Mazowieckiego, Jana Krzysztofa Bieleckiego, Jana Olszewskiego.
Wałęsa powiedział przed sądem, że oskarżenia Wyszkowskiego "podrywają" mu "autorytet w oczach całego świata". "Poważni politycy tego nie słuchają, bo znają fakty i efekty mojej pracy. Ale różnego typu słabsi ludzie, którym się nic nie udaje, wyciągają to na otwartych spotkaniach i psują atmosferę"- zeznał Wałęsa.
Wyszkowski zrezygnował z zadawania pytań Wałęsie. Odmówił też sądowi odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Zrobił to po tym, jak sąd odrzucił jego wniosek o odroczenie rozprawy. B. działacz WZZ chciał tego, aby móc występować w procesie razem z pełnomocnikiem - warszawskim adwokatem Andrzejem Lwem-Mirskim. "To rażące pogwałcenie moich konstytucyjnych praw" - powiedział Wyszkowski, komentując decyzję sądu o przesłuchaniu stron bez udziału jego pełnomocnika.
Wyszkowski nie przedstawił jednak podpisanego pełnomocnictwa Lwa- Mirskiego. Złożone w sądzie przez b. działacza WZZ pismo procesowe adwokata też nie było podpisane. Wyszkowski tłumaczył, że dokument został mu przekazany pocztą elektroniczną.
Po zakończeniu rozprawy w sali sądowej Wałęsa podszedł do Wyszkowskiego, uścisnął mu rękę i powiedział: "Krzysztofie, przegrałeś jeszcze raz, ale zgoda". Wyszkowski na to odpowiedział: "Zgody nie ma, uważam cię za agenta". Były prezydent odparł na to: "A ja ciebie za chorego człowieka, który ma manię prześladowczą". Wyszkowski zakończył tę rozmowę słowami: "Swoimi kłamstwami zniszczyłeś dorobek +Solidarności+ i jesteś człowiekiem nieuczciwym".
Proces Wałęsy przeciwko Wyszkowskiemu toczył się po raz drugi. W styczniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że Wyszkowski, zarzucając Wałęsie tajną i płatną współpracę z SB, naruszył jego dobra osobiste. Nakazał mu przeproszenie b. prezydenta i wpłatę 10 tys. zł na cele społeczne. Wyszkowski złożył apelację. W październiku 2006 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił wyrok sądu niższej instancji i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.pap, ss, ab