"Zaniepokojony treścią doniesień medialnych zwracam się do pana prezesa z uprzejmą prośbą o poinformowanie, czy sprawa przesłanek przyznania Simonowi Molowi statusu uchodźcy była przedmiotem ponownej analizy a w szczególności czy badane były przesłanki ewentualnego pozbawienia go takiego statusu" - napisał w piśmie skierowanym do szefa Urzędu do Spraw Repatriacji i Cudzoziemców Piotra Stachańczyka.
Jak podawały ostatnio "Rzeczpospolita" i TVN, Mol, któremu przyznano azyl w Polsce, oszukał polskie instytucje twierdząc, że był represjonowany za artykuły ujawniające prawdę o korupcji w jego rodzinnym kraju.
Wątek ten wyjaśnia również prokuratura w ramach śledztwa dotyczącego zarażenia przez Mola wirusem HIV czterech kobiet. "Sprawdzamy w jaki sposób finansowana była fundacja pana Mola i czy rzeczywiście mógł oszukać polskie instytucje ubiegając się o azyl" - powiedział zastępca szefa prokuratury rejonowej Warszawa-Żoliborz Cezary Kłos.
Mol został zatrzymany i aresztowany na początku stycznia bieżącego roku. Postawiono mu wówczas m.in. zarzuty narażenia na ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci nieuleczalnej i długotrwałej choroby czterech kobiet. Grozi za to do 10 lat więzienia.
Od początku policjanci i prokuratorzy prowadzący sprawę podkreślali jednak, że ofiar mężczyzny może być znacznie więcej. W środę poinformował, że do prokuratury zgłosiły się trzy kolejne kobiety.
"Złożyły zeznania. Twierdzą, że zostały zarażone wirusem HIV przez Simona Mola" - powiedział Kłos. Dodał, że Molowi nie zostały jeszcze postawione kolejne zarzuty ponieważ sprawdzane jest czy kobiety zostały zarażone tym samym typem wirusa, którego jest nosicielem. "Mamy też sygnały o innych kobietach, które mogły być przez niego zarażone. Nie zdecydowały się jednak dotąd na złożenie zeznań" - dodał prokurator.
M. przyjechał do Polski w 1999 r. Rodzinny kraj - Kamerun - jak twierdził miał opuścić z powodu jednego ze swoich artykułów, ujawniającego skandal korupcyjny. Początkowo ubiegał się o azyl w Ghanie, gdzie otrzymał status uchodźcy politycznego w roku 1998.
Z ustaleń prokuratury i policji wynika, że mężczyzna musiał zdawać sobie sprawę co najmniej z tego, że może być chory i zakażać inne osoby. Wybierał młode kobiety (20-25 lat), wykształcone, znające język angielski. Znajomość nawiązywał prosząc je o pomoc w tłumaczeniu esejów, artykułów, które pisał, czy też w załatwieniu spraw urzędowych.
Podczas przesłuchań zaprzeczał jednak, by wiedział, że jest chory.
5 stycznia minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zdecydował o upublicznieniu jego wizerunku.
ab, pap