Artur Zawisza poinformował, że „bardzo żałuje, jest mu niezmiernie przykro i do końca życia nie zapomni splotu niedobrych okoliczności”. „Na mszy przyjdzie wyrażać żal i skruchę z powodu popełnionych błędów i wyrządzonych krzywd. Ludzi uwikłanych w moje czyny będę jeszcze wiele razy przepraszał” – podkreśla.
„Nie próbuję się usprawiedliwić”
Polityk odniósł się też do swoich wcześniejszych słów. Stwierdził bowiem, że ponownie kierował pojazdem, ponieważ musiał odstawić samochód na parking. „Przytaczałem publicznie okoliczności jazdy autem bez prawa jazdy nie po to, aby usprawiedliwić późniejsze zdarzenia, ale aby wyjaśnić. Nie stała za tym brawura, ale moje poczucie konieczności stojące w konflikcie z przepisami prawa. Wyjaśniając więc każdemu, kto chciałby rozumieć, nie próbuję usprawiedliwić i bardzo proszę tak na to patrzeć” – pisze.
„Upolował mnie asystent poseł z Koalicji Europejskiej”
Jak wyjaśnił Zawisza, w piątek, gdy „odstawiał auto do firmowego garażu, upolował go pracujący w Parlamencie Europejskim asystent pani poseł z Koalicji Europejskiej”. „Jego zdjęciami posłużyły się media, gdy po doniesieniu na policję patrol zatrzymał mnie w aucie robiącego trzyminutowy objazd ulicami do garażu. Zdjęcia zostały opublikowane na profilu autora i zaczęły żyć własnym życiem. Zgodnie z literą prawa ja działałem nielegalnie, a on legalnie” – czytamy.
„Przepraszam jak od pierwszej chwili piątkowego poranka i szczególnie współczuję pani Anecie. Swoich rzeczywistych win nie wybielam i wiem, że życie nabrało innego ciężaru, który muszę nieść. Mam nadzieję na pełne zdrowie i sprawność oraz dobre w końcu samopoczucie pani Anety. Przepraszam i do końca życia będę przepraszał” – zakończył polityk.
facebookCzytaj też:
Były poseł bez prawa jazdy potrącił rano rowerzystkę. Wieczorem znów prowadził