Trzeba przyznać, że z przytupem wszedł Pan do „branży” samorządowej. Pierwszy rok w roli burmistrza i od razu Orzeł. Świeżość w lokalnej polityce powoduje, że jest się skuteczniejszym od bardziej doświadczonych włodarzy?
Mirosław Karolczuk: Absolutnie nie porównuję się w ten sposób. Każde miasto i gmina ma swoje uwarunkowania i każdy z nas samorządowców ma przed sobą trudne wyzwania. Oczywiście jestem dumny, że tygodnik Wprost zauważył i docenił naszą ciężką pracę i efekty zmian, jakie wprowadzamy w Augustowie. Faktem jest, że postawiłem przed sobą ambitne cele.
Cieszę się, że część z nich z sukcesem zrealizowałem już w pierwszym roku kadencji. Na co dzień jestem pochłonięty pracą i kolejnymi projektami, więc wyróżnienie jest naprawdę miłym sygnałem i okazją do podsumowania pewnego etapu. Nie chcę jednak spoczywać na laurach i jak już powiedziałem, dziś świętuję, a jutro od rana znów podwijam rękawy. Koncentruję się, aby każdego dnia konsekwentnie realizować każdą z obietnic jakie złożyłem mieszkańcom podczas kampanii. Zagłosowali na mnie, na moją fantastyczna drużynę, na nasz program, więc jestem im to winien. W samorządzie program nie jest tylko chwytem marketingowym z ulotki. W samorządzie jest to swoista umowa z mieszkańcami. Chcę po 5 latach powiedzieć augustowianom: „zrealizowałem wszystko co Wam obiecałem, zrobiłem nawet więcej…”
Muszę jednak podkreślić, że jednego mogą zazdrościć mi koledzy samorządowcy. Mowa o zespole na którego czele mam zaszczyt stać. O drużynie niebojącej się nawet najambitniejszych wyzwań i ciężkiej pracy, o drużynie złożonej z ludzi, którzy podobnie jak ja, po prostu kochają Augustów!
Jakie jest jedno, najważniejsze przedsięwzięcie, z którego Pan i Pana zespół są najbardziej dumni? Czym można pochwalić się rok po wyborach?
Wskazanie jednego, najważniejszego projektu jest trudne. Równolegle pracujemy w wielu sferach, aby każdy z mieszkańców miasta i każda z grup społecznych czuła, że działamy tam, gdzie tego potrzebują. A proszę pamiętać, że Augustów to wyjątkowe miasto. Z jednej strony mamy królewskie tradycje, fantastyczne walory krajobrazowe i jesteśmy uzdrowiskiem, więc przyciągamy pół miliona turystów rocznie. Z drugiej strony Augustów jest poważnym ośrodkiem produkcyjnym, a nasze augustowskie firmy są potentatami na światowym rynku produkcji jachtów motorowych. Mamy też jedną z największych fabryk tytoniowych na świecie, ultranowoczesny zakład produkcyjny, w którym pracują świetnie wykwalifikowani specjaliści. Mamy strefę inwestycyjną z SSE, w której właśnie sprzedajemy działki pod inwestycje. Łączymy skutecznie dwa żywioły, pamiętając, że najważniejsi są mieszkańcy. Jeśli miałbym więc wskazać najważniejszy projekt, to stawiam na ten, który realizujemy w ścisłej współpracy z nimi, a więc nasz autorski program budowy ulic miejskich. Zmieniamy infrastrukturalne oblicze Augustowa i budujemy ulice, które czekały na asfaltową nawierzchnię często ponad 100 lat.
Mówimy o autorskim planie. Na czym on polega? Co odróżnia go od budowy ulic w innych miastach?
Można powiedzieć, że nasz plan budowy ulic jest genialny w swej prostocie i polega na słuchaniu tego co mówią nam Augustowianie. Wspólnie z nimi powołujemy społeczne komitety budowy ulicy. To mieszkańcy decydują o wariancie budowy, wspólnie z miejskimi inżynierami ustalają, jak ma wyglądać ich ulica. To ma pozytywne skutki w dwóch wymiarach. Po pierwsze nie przeszacowujemy inwestycji i odpowiadamy na konkretnie wyrażone potrzeby. Budujemy więcej (ponad 20 ulic rocznie) i szybciej, bo komitety wspierają inwestycje również finansowo. Po drugie i równie ważne, wspólna praca integruje mieszkańców. Powstają nowe więzi i poprawia się kontakt z urzędem. Na wielu zbudowanych ulicach sąsiedzi spotykają się teraz regularnie, podejmują wspólnie nowe inicjatywy, składają wnioski do budżetu obywatelskiego. Mocniejsze więzi między ludźmi, to silniejsze miasto. A pamiętajmy, że Augustów to jego mieszkańcy.
Co można doradzić innym samorządowcom, żeby mogli pochwalić się skutecznością na podobnym poziomie jak w mieście Augustów?
Sam często słucham rad innych i dopytuję kolegów o stosowane przez nich rozwiązania. Moje rady są raczej uniwersalne. Wsłuchujmy się w głos mieszkańców i ułatwiajmy wzajemną komunikację. Po stronie urzędu budujmy sprawne zespoły i zarażajmy je naszym poczuciem misji i dumy ze swego miasta. Ja jestem dumny z Augustowa i zrobię wiele, aby podobne poczucie mogli mieć w sobie wszyscy mieszkańcy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.