Do akt wpłynęła opinia biegłego z zakresu medycy sądowej, z której wynika, że poszkodowana doznała obrażeń na okres powyżej 7 dni. Wpływa to na kwalifikację czynu – Jest to przestępstwo zagrożone karą trzech lat pozbawienia wolności – wyjaśnił Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prowadził, choć nie ma prawka
Przypomnijmy, że były poseł w piątek 25 października godzinach porannych na warszawskim Mokotowie na wysokości zjazdu z ulicy Beethovena w ulicę Sobieskiego potrącił przejeżdżającą przez ścieżkę rowerową kobietę. Poszkodowana – pracownica Biura Bezpieczeństwa Narodowego – trafiła do szpitala ze złamanym barkiem i urazem kolana.
Co potwierdziła policja, Artur Zawisza kierował mimo braku uprawnień. Były polityk Ruchu Narodowego stracił prawko w 2016 roku po tym, jak został zatrzymany w Starej Hucie za jazdę pod wpływem alkoholu. W styczniu 2019 roku uprawomocnił się wyrok sądu o zakazie prowadzenia przez niego pojazdów.
Krokodyle łzy
Sam zainteresowany kajał się na Facebooku, tłumacząc, że „jechał w stanie wyższej konieczności jako jedyny żywiciel rodziny”. Zapowiedział wizytę u ofiary wypadku i przepraszał. Jak się okazało, nie oznaczało to jednak, że nie zamierza ponownie wsiąść za kółko. Tego samego dnia, gdy potrącił rowerzystkę, Zawisza został zatrzymany przez policję do kontroli przed 22:00 na ul. Chełmskiej w Warszawie. Funkcjonariusze uniemożliwili mu kontynuowanie jazdy bez uprawnień – Zawiszy zabrano kluczyki, a auto trafiło na policyjny parking.
Czytaj też:
Artur Zawisza: Upolował mnie asystent poseł z Koalicji Europejskiej. Do końca życia będę przepraszał