Ustalanie celu inflacyjnego przez rząd to samobójstwo
WILLIAM BARNETT, profesor ekonomii na Washington University:
- Rada Polityki Pieniężnej nie powinna ulegać presji polskiego rządu i kształtować stóp procentowych zgodnie z jego życzeniami. Bank centralny (a RPP działa w powiązaniu z nim), który odpowiada za stabilne finanse, musi dbać o swoją reputację. By zdobyć renomę organu niespolegliwego, trzeba podejmować decyzje niepopularne - wbrew władzy i ludziom "z ulicy" - w efekcie jednak przewidywalne i racjonalne. Udało się to Zarządowi Rezerwy Federalnej w USA.
RPP i Fed to pozornie różne instytucje, ale obie podejmują decyzje, do których ludzie muszą mieć zaufanie. Bank powinien się cieszyć szacunkiem, bo bez tego nie mógłby odgrywać roli wiarygodnego przewodnika. W Rosji, po krachu walutowym w sierpniu 1998 r., bank centralny - nigdy nie darzony przez obywateli specjalnym zaufaniem - całkowicie zniszczył swój image. Niepokoi mnie, że w Polsce coraz częściej przedkłada się sprawy bieżące, krótkoterminowe, nad kwestie długoterminowe. Czynią to przedstawiciele rządu - chociaż nie tylko oni - naciskając na przykład na obniżkę stóp procentowych.
Ustalanie celu inflacyjnego przez rząd czy drukowanie pieniędzy to droga samobójcza. Za doraźne ustępstwa w kwestii rygorów fiskalnych kiedyś trzeba będzie słono zapłacić. Po co? W Wielkiej Brytanii kolejne gabinety określają wprawdzie rozmiary przewidywanej inflacji, ale tam istnieje taka tradycja - brytyjskie finanse i bankowość są potęgami budowanymi przez lata. W USA nigdy byśmy na to nie pozwolili. Trudno zresztą to robić, mając Fed, czyli sprawny bank centralny, choć raczej nie lubiany przez poszczególne administracje. Zagadnienia finansowe mają jednak niewiele wspólnego z konkursem piękności. Cóż z tego, że cię ktoś nie lubi? Ważne, czy ci ufa. Pracowałem w zespole poprzedniego szefa Fed, Paula Volckera, który miał opinię silnego faceta. To on ugruntował rangę Fed jako niezależnego, ważnego dla kraju ośrodka decyzyjnego. Zawsze podkreślał, że trzeba być twardym. Postawił sobie zadanie zwalczenia inflacji. Zrealizował je, choć sytuacja ekonomiczna był wtedy niepomyślna. Następca Volckera, Alan Greenspan, to globalny guru finansowy, którego słucha cały świat. Taką rolę może w Polsce odgrywać Leszek Balcerowicz, choć ja nie chcę, broń Boże, rozstawiać pionków na polskiej scenie. Balcerowicz to znana postać, przedstawiany jako wzór do naśladowania w Rosji. Robi wrażenie swoim uporem i stanowczością. Na własnej skórze, podczas spotkania w Warszawie, poznałem te cechy jego charakteru.
- Rada Polityki Pieniężnej nie powinna ulegać presji polskiego rządu i kształtować stóp procentowych zgodnie z jego życzeniami. Bank centralny (a RPP działa w powiązaniu z nim), który odpowiada za stabilne finanse, musi dbać o swoją reputację. By zdobyć renomę organu niespolegliwego, trzeba podejmować decyzje niepopularne - wbrew władzy i ludziom "z ulicy" - w efekcie jednak przewidywalne i racjonalne. Udało się to Zarządowi Rezerwy Federalnej w USA.
RPP i Fed to pozornie różne instytucje, ale obie podejmują decyzje, do których ludzie muszą mieć zaufanie. Bank powinien się cieszyć szacunkiem, bo bez tego nie mógłby odgrywać roli wiarygodnego przewodnika. W Rosji, po krachu walutowym w sierpniu 1998 r., bank centralny - nigdy nie darzony przez obywateli specjalnym zaufaniem - całkowicie zniszczył swój image. Niepokoi mnie, że w Polsce coraz częściej przedkłada się sprawy bieżące, krótkoterminowe, nad kwestie długoterminowe. Czynią to przedstawiciele rządu - chociaż nie tylko oni - naciskając na przykład na obniżkę stóp procentowych.
Ustalanie celu inflacyjnego przez rząd czy drukowanie pieniędzy to droga samobójcza. Za doraźne ustępstwa w kwestii rygorów fiskalnych kiedyś trzeba będzie słono zapłacić. Po co? W Wielkiej Brytanii kolejne gabinety określają wprawdzie rozmiary przewidywanej inflacji, ale tam istnieje taka tradycja - brytyjskie finanse i bankowość są potęgami budowanymi przez lata. W USA nigdy byśmy na to nie pozwolili. Trudno zresztą to robić, mając Fed, czyli sprawny bank centralny, choć raczej nie lubiany przez poszczególne administracje. Zagadnienia finansowe mają jednak niewiele wspólnego z konkursem piękności. Cóż z tego, że cię ktoś nie lubi? Ważne, czy ci ufa. Pracowałem w zespole poprzedniego szefa Fed, Paula Volckera, który miał opinię silnego faceta. To on ugruntował rangę Fed jako niezależnego, ważnego dla kraju ośrodka decyzyjnego. Zawsze podkreślał, że trzeba być twardym. Postawił sobie zadanie zwalczenia inflacji. Zrealizował je, choć sytuacja ekonomiczna był wtedy niepomyślna. Następca Volckera, Alan Greenspan, to globalny guru finansowy, którego słucha cały świat. Taką rolę może w Polsce odgrywać Leszek Balcerowicz, choć ja nie chcę, broń Boże, rozstawiać pionków na polskiej scenie. Balcerowicz to znana postać, przedstawiany jako wzór do naśladowania w Rosji. Robi wrażenie swoim uporem i stanowczością. Na własnej skórze, podczas spotkania w Warszawie, poznałem te cechy jego charakteru.
Więcej możesz przeczytać w 23/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.