O braku rezultatów wiedeńskiego spotkania poinformował ONZ-owski mediator Martti Ahtisaari, którego plan dla Kosowa, popierany przez Prisztinę i Zachód, natomiast zdecydowanie odrzucany przez Belgrad, był przedmiotem wiedeńskiego szczytu. Ostatecznie sprawa trafi do Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Ahtisaari poinformował "z przykrością", że strony nie okazały woli zmiany ich stanowisk i że stanowiska te nie zawierają elementów, które mogłyby być podstawą porozumienia.
Szczyt w Wiedniu był ostatnim już spotkaniem w ramach trwających od roku negocjacji pod egidą ONZ. Przedstawiciele Serbii i Kosowa przybyli do Wiednia, by przedstawić oficjalne stanowisko Belgradu i Prisztiny wobec planu Ahtisaariego, który do końca marca ma złożyć swój projekt w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Ahtosaari potwierdził w sobotę, że "potencjał negocjacyjny został wyczerpany" i że dalsze rokowania nie miałyby sensu.
Prezydent Serbii Boris Tadić wzywał w Wiedniu Narody Zjednoczone do odrzucenia popieranego przez Zachód planu, zakładającego niepodległość Kosowa. Podkreślał, że "jeśli propozycja Ahtisaariego miałaby zostać zaaprobowana, byłby to pierwszy w historii najnowszej przypadek odebrania terytorium demokratycznemu, pokojowemu krajowi, żeby zadośćuczynić aspiracjom konkretnej grupy etnicznej, która ma już swoje państwo narodowe".
"Nie wolno naruszać suwerenności i integralności terytorialnej Serbii" - mówił Tadić i ostrzegał, że wejście Kosowa na drogę do niepodległości "mogłoby doprowadzić do długotrwałej destabilizacji".
Także premier Serbii Vojislav Kosztunica przestrzegał przed odbieraniem jego krajowi Kosowa. Wzywał, by nie pozbawiać Serbii 15 procent jej terytorium i mówił o "zagrożeniu dla podstaw ładu międzynarodowego".
Z kolei prezydent Kosowa Fatmir Sejdiu obiecywał stworzenie "nowoczesnego i demokratycznego państwa". Podkreślił, że przybył do Wiednia, by sfinalizować ten ważny proces, który jest wkładem w niepodległość Kosowa".
Po sobotnich rozmowach nie oczekiwano kompromisu, gdyż wiadomo od dawna, że Serbowie i kosowscy Albańczycy twardo obstają przy swoich całkowicie przeciwstawnych stanowiskach.
Albańczycy odrzucają wszelkie rozwiązania poza niepodległością Kosowa, które formalnie wciąż należy do Serbii, choć w praktyce od bombardowań NATO w 1999 roku jest "protektoratem" ONZ. Belgrad kategorycznie broni swej integralności terytorialnej, proponując Albańczykom schemat "jedno państwo, dwa systemy", czyli szeroką autonomię w granicach Serbii.
Albańskie władze Kosowa wstępnie zaakceptowały plan Ahtisaariego, który daje prowincji atrybuty niepodległego państwa pod nadzorem międzynarodowym. Belgrad wielokrotnie zapowiadał, że odrzuci plan, w którym - jak twierdzą Serbowie - nie uwzględniono ani jednego istotnego postulatu ich przedstawicieli.
Przybyli do Wiednia przywódcy Serbii i Kosowa nie ukrywali, że podczas szczytu mają zamiar jedynie potwierdzić te stanowiska.
Plan Ahtisaariego popierają Unia Europejska i USA. Krytykuje go Rosja, tradycyjna sojuszniczka Serbii.
Serbowie mają więc nadzieję, że sobotnie spotkanie w Wiedniu nie zakończy dyskusji o Kosowie z powodu sprzeciwu Rosji i ewentualnie Chin w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, która ma podjąć ostateczne decyzje.
Moskwa, która dysponuje w Radzie Bezpieczeństwa prawem weta, zapowiedziała, że nie zgodzi się na żadne rozwiązanie, którego nie zaakceptują obie strony sporu.
Tadić powiedział w sobotę w Wiedniu, że oczekuje "poważnej debaty" na temat Kosowa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Także zdaniem wielu obserwatorów, spotkanie w stolicy Austrii to jedynie preludium do debaty w Radzie Bezpieczeństwa.
Jeśli plan Ahtisaariego zostanie zaakceptowany (Zachód ma nadzieję, że debata w Radzie Bezpieczeństwa odbędzie się do czerwca), Kosowo mogłoby proklamować niepodległość pod koniec roku.
pap, ss