Po co panu to kandydowanie w prawyborach prezydenckich? Ma pan mało obowiązków w Poznaniu?
Mam dużo obowiązków, natomiast ze względu na obecną sytuację polityczną w kraju i jej negatywny wpływ na zarządzanie miastem nie mogę stać z boku i biernie się temu przyglądać. Mam tu na myśli szereg zmian wprowadzanych przez rząd, których wdrażanie spada na samorządy, także w wymiarze finansowym. Wadim Tyszkiewicz i Zygmunt Frankiewicz wystartowali do Senatu, by bronić samorządności, ja postanowiłem się zaangażować w wybory prezydenckie.
Prezydent ma niewielki wpływ na to, co robi rząd, a żadnego wpływu nie ma na ustawy budżetowe, bo tych nie może nawet wetować.
Prezydent ma inicjatywę ustawodawczą i możliwość wetowania ustaw. Gdyby dzisiaj prezydentem Polski była inna osoba, to mogłaby wetować ustawy, które biją w samorząd, zabierają nam pieniądze, nakładają dodatkowe zadania, fundują bardzo groźne przedsięwzięcia, jak np. reforma oświaty.
Myśli pan, że może pokonać Małgorzatę Kidawę-Błońską taką wizją prezydenta dbającego o samorządy?
Tak uważam. Mam taką szansę i 14 grudnia wszyscy się o tym przekonamy.
Jest pan politykiem mało znanym poza Poznaniem, o mocno lewicowych poglądach, a delegaci Platformy wydają się raczej konserwatywni.
Według standardów europejskich, które obowiązują np. w Wielkiej Brytanii, mieściłbym się w nurcie partii konserwatywnej, jak Boris Johnson.
Nie jesteśmy w Wielkiej Brytanii.
Ale należy stosować wyższe standardy. Chyba że wolą panie standardy rosyjskie czy białoruskie.
Brytyjczycy nie będą na pana głosowali, tylko polscy wyborcy. Wielu polityków Platformy uważa, że pana poglądy nie przystają do poglądów mieszkańców małych miast czy wsi.
Gdy w 2014 r. startowałem na prezydenta Poznania, też myślano, że wygrać może tylko osoba o konserwatywnych poglądach, bo takie miał mój poprzednik Ryszard Grobelny. Tymczasem okazało się, że pomimo opinii lewicowca wygrałem. W wyborach w roku 2018 głosowało na mnie wielu wyborców konserwatywnych i wygrałem te wybory w pierwszej turze z wynikiem 127 tys. głosów, czyli wynikiem rekordowym w historii wyborów w Poznaniu.
To teraz o pana poglądach. Jest pan za małżeństwami par jednopłciowych?
W obecnej sytuacji, także z uwagi na obowiązującą konstytucję, dyskusja o małżeństwach jednopłciowych jest bezprzedmiotowa. Nie mam zamiaru składać takiej inicjatywy ustawodawczej, bo ona wzbudzałaby niepotrzebne emocje, a to nam teraz nie jest potrzebne. Szukajmy tego, co nas łączy, a nie dzieli.
W jednym z wywiadów powiedział pan, że popiera pan eutanazję.
Powiedziałem, że potrafię zrozumieć osoby, które cierpią. Osobiście nie chciałbym, żeby w sytuacji nieuleczalnej choroby na siłę przedłużano mi życie. Odmówiłbym przyjmowania leków, by umrzeć godnie. Ale to nie jest eutanazja. Na pewno nie wyjdę z taką inicjatywą ustawodawczą. A gdybym jako prezydent dostał taką ustawę do podpisania, to bym ją zawetował.
To znaczy, że nie jest pan tak lewicowy, jak mówią o panu koledzy z Platformy?
Mam poglądy centrowe i jestem wrażliwy na biedę. W Poznaniu wydajemy codziennie 1500 darmowych obiadów dla bezdomnych, finansujemy ambulans dla osób, które nie są ubezpieczone, żeby nie pozostawały bez opieki lekarskiej, budujemy mieszkania socjalne. Swoimi działaniami pokazuję, że stoję po stronie słabszych. Jestem też za otwartością i szacunkiem dla różnorodności. Nie akceptuję poniżania innych tylko dlatego, że mają inną orientację seksualną niż ja. Być może dlatego część osób przykleja mi łatkę lewicowca. To jest szufladkowanie.
Brał pan udział w paradzie równości.
To nie była parada równości, tylko marsz przeciwko wykluczeniu osób, które są nim zagrożone z różnych powodów: orientacji seksualnej, płci, niepełnosprawności, koloru skóry, a nawet wieku.
I myśli pan, że może liczyć na wyborców bardziej konserwatywnych? Na przykład takich, którzy popierają PSL?
W Poznaniu głosowali na mnie również wyborcy konserwatywni. Myślę, że Polska jest mniej więcej tak konserwatywna, jak Poznań w 2014 r. Nasze społeczeństwo się laicyzuje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.