– Było cudownie, bardzo się wzruszyłam. I naprawdę, patrząc na te dzieci – kolorowe, w różnych ubraniach, witające mnie w różnych swoich językach – pomyślałam, jakie to bogactwo sobie Szwecja przygarnęła wraz z imigrantami – powiedziała Olga Tokarczuk po spotkaniu z dziećmi z rodzin imigranckich. Noblistka w rozmowie z RMF FM przyznała, że przyjęcie imigrantów pociąga za sobą „potencjał różnych sposobów myślenia, wrażliwości, puli genetycznej". – Zawsze w takich momentach jest mi po prostu wstyd za ten straszny 2014 rok, kiedy Polska nie przyjęła imigrantów. Nigdy nie potrafię tego zrozumieć – podkreśliła pisarka.
Tokarczuk była pytana także o to, jak zmieniło się jej życie po ogłoszeniu informacji o przyznaniu Nagrody Nobla. Potwierdziła, że jej grafik jest wypełniony spotkaniami, ale „to przecież minie za chwilkę”. – Przede wszystkim pierwsze tygodnie poświęcę na jakiś odpoczynek. Akurat będą święta Bożego Narodzenia, więc po prostu będę odpoczywać. A potem powolutku wracam do swoich obowiązków, do pisania, do tych wszystkich tourów, które mam – dodała.
Olga Tokarczuk na Bankiecie Noblowskim
Przemówienia noblistów na koniec bankietu mają luźniejszy, często żartobliwy charakter. To moment, kiedy laureaci mają już za sobą oficjalne mowy noblowskie, ceremonię wręczenia dyplomów i medali oraz uroczystą kolację. Dlatego też wiele osób pozwala sobie na kilka bardziej swobodnych słów. Tak też było w przypadku Olgi Tokarczuk.
– Przed wyprawą do Sztokholmu starałam się dowiedzieć jak najwięcej na temat tego, jak wygląda ten wyjątkowy Tydzień Noblowski i ta ceremonia. Natrafiłam na film „The Wife” („Żona”). Moja ulubiona scena to ta, w której pisarz i jego żona właśnie odebrali telefon z Akademii Szwedzkiej i skaczą po łóżku jak dzieci, krzycząc „Wygraliśmy Nobla!”. Ale później opowieść staje się mroczniejsza i powoli wychodzi na jaw, że za sukcesem męża stoi jego żona. To ona jest prawdziwą autorką jego powieści – zaczęła Olga Tokarczuk. – Nie, nie, nie obawiajcie się, uroczyście przysięgam, że wszystkie swoje książki napisałam sama. To nie ten przypadek – zażartowała noblistka.
– Ten film pokazuje jednak pewne zjawisko – nagroda przypada jednej osobie, podczas za sukcesem stoi zawsze wielu innych ludzi: ci, którzy wspierają, pomagają i inspirują. Kieruję więc moje podziękowanie ku tym, którzy opiekowali się mną, gdy pisałam, tym, którzy robili research, redagowali teksty i wspierali mnie w ciężkich chwilach. Ludziom, którzy mają inne zdanie niż ja i nie wahają się powiedzieć: „nie” i tym, którzy okrywali moją obolałą szyję. Pragnę też podziękować moim tłumaczom. To najuważniejsi czytelnicy wszystkiego, co napisałam, którzy wychwytują każdą niekonsekwencję i każdą pomyłkę, którą popełniłam – mówiła Tokarczuk.
Czytaj też:
Laudacja na cześć Tokarczuk. Mularczyk pisze o „przeprosinach za potop szwedzki”