„W odpowiedzi na komentarz ambasadora Andriejewa mam tylko jedną uwagę: gotowi jesteśmy tłumaczyć rosyjskim dyplomatom prawdę historyczną tak długo, jak będzie trzeba. Do czasu, kiedy pogodzą się z tym, że świat nie zapomni paktu Ribbentrop–Mołotow i parady sowiecko-hitlerowskiej w Brześciu” – napisał na Twitterze wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. Do postu polityk dołączył wymowne zdjęcie.
Andriejew o spotkaniu w MSZ
Ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew opisał przebieg spotkania w polskim MSZ w rozmowie z dziennikarzami agencji TASS. Spotkałem się z dyrektorem Departamentu Wschodniego Janem Hofmoklem. Rozmowa była twarda, ale uprzejma. Hofmokl wytłumaczył mi stanowisko strony polskiej, ja przedstawiłem mu równie otwarcie stanowisko strony rosyjskiej – zaznaczył.
Rosyjska agencja informacyjna w opublikowanej depeszy zwraca uwagę na to, w jaki sposób opisywane spotkanie relacjonują polskie media. TASS podaje, że w przestrzeni medialnej pojawiła się informacja, z której wynikało, że podsekretarz stanu ds. polityki wschodniej i azjatyckiej w MSZ Marcin Przydacz przekazał, że „w trakcie rozmowy wyrażono stanowczy sprzeciw wobec insynuacji historycznych ze strony najwyższych przedstawicieli Federacji Rosyjskiej”. – Można odnieść wrażenie, że wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz wypowiedział te zdania podczas spotkania. Pana Przydacza nie było na spotkaniu – podkreślił rosyjski ambasador.
– Jeśli takie wypowiedzi padły, to stało się to poza moją wizytą w MSZ. Jeśli cokolwiek takiego zostałoby powiedziane podczas mojej wizyty w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, wówczas, oczywiście, spotkałyby się z adekwatną odpowiedzią na tak bezpodstawne i obraźliwe stwierdzenia na temat mojego kraju i mojego prezydenta – komentował Siergiej Andriejew dla TASS.
Czytaj też:
Sienkiewicz o „groźnym ataku werbalnym Putina”. „Oni nigdy takich rzeczy nie zaczynają przypadkowo”