Kim Dzong Un miał zagrozić po raz kolejny Stanom Zjednoczonym podczas kilkudniowych obrad plenarnych Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei Północnej. Reżim w Pjongjangu zarzuca władzom w Waszyngtonie, że te nie chcą wrócić do rozmów uwzględniających interesy obu stron. Z tego powodu Korea Północna chce wycofać się z porozumienia zawartego z Donaldem Trumpem w czerwcu w 2018 roku o zaprzestanie prób jądrowych.
Korea Północna poszuka „innej ścieżki”?
Przywódca Korei Północnej ostrzegł, że być może będzie musiał poszukać „nowej ścieżki”, jeżeli Waszyngton nie sprosta jego oczekiwaniom. – Nie ma już podstaw do dalszego jednostronnego ograniczania się tym zobowiązaniem – mówił. – Świat w niedalekiej przyszłości zobaczy nową strategiczną broń posiadaną przez Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną – zapowiedział.
Co na to Trump i Pompeo?
Prezydent Stanów Zjednoczonych w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że Kim Dzong Un podpisał umowę o likwidacji północnokoreańskiego arsenału nuklearnego. Dodał, że ma nadzieje, iż przywódca komunistycznego reżimu „jest człowiekiem honoru” i dotrzyma słowa.
Sytuację skomentował także sekretarz stanu USA Mike Pompeo. W rozmowie z FOX News stwierdził, że „administracja ma nadzieję, że Kim Dzong Un podejmie inny kurs”. – Mamy nadzieję, że przywódca Korei Północnej podejmie właściwą decyzję – wybierze pokój i dobrobyt zamiast konfliktu i wojny – stwierdził.
Czytaj też:
Abp Jędraszewski mówił o „nawróceniu ekologicznym”. „Bóg kazał nam czynić sobie ziemię poddaną”