Tomasz Frankowski od lat nie ukrywa, że sympatyzuje z Platformą Obywatelską. Sportowiec najpierw udzielał poparcia Bronisławowi Komorowskiemu przed wyborami prezydenckimi, a później sam przystąpił do partii. To właśnie z rekomendacji tego ugrupowania znalazł się na liście Koalicji Europejskiego w wyborach do europarlamentu, po których otrzymał mandat i rozpoczął pracę w Brukseli. – Czasu wolnego jest tutaj bardzo niewiele. O całym dniu nie ma mowy. W przerwie między spotkaniami, kiedy są dwie, czy półtorej godziny wolnego, wyjście poza budynek Parlamentu Europejskiego mija się z celem, m.in. dlatego, że jest on położony poza centrum Strasburga i bardzo często są korki – przyznał były piłkarz w rozmowie z Fakt24.
Czeka na więcej wolnego czasu
Europoseł przyznał, że zazwyczaj pracuje w parlamencie od godz. 9 do 20, a podczas krótkiej przerwy idzie do kawiarni czy biura jednego z kolegów. Tym samym ciężko mu pilnować zdrowego stylu odżywiania, który jest konieczny w jego obecnej sytuacji. – Staram się trzymać dietę, tym bardziej że kwartał temu zerwałem więzadło w kolanie i powinienem się poddać operacji, ale czekam z zabiegiem, aż będę miał trochę więcej wolnego czasu w parlamencie. Z racji kontuzjowanego kolana muszę dbać o to, żeby nie przytyć – zaznaczył.
Frankowski podkreślił, że coraz lepiej radzi sobie w Parlamencie Europejskim, chociaż początkowo znajdowanie odpowiednich korytarzy i wyjść było trudnym zadaniem. Teraz po pół roku pracy w Brukseli i Strasburgu czuje się już bardziej komfortowo. – Nie muszę prosić o pomoc asystentów, żeby dowiedzieć się, co znaczy dany skrót i jaka komisja ma tam spotkania – podsumował.
Czytaj też:
„Bezpieczeństwo to rzecz ponad podziałami”. Hołownia wskazuje, kto „mógłby przejąć inicjatywę”