UE chce przejąć nadzór nad Kosowem

UE chce przejąć nadzór nad Kosowem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Z poufnego raportu Unii Europejskiej wynika, że Wspólnota ma przygotowane zaawansowane plany przejęcia od ONZ misji w Kosowie mimo politycznego impasu w sprawie planu, dającego tej prowincji Serbii nadzorowaną niepodległość.

Według raportu, którego treść zrelacjonowała w poniedziałek agencja AP, nad realizacją planu miałaby czuwać 72-osobowa delegacja UE z pomocą 200 osób wspierającego personelu.

Plan oenzetowskiego wysłannika Marttiego Ahtisaariego odrzucili w sobotę, po ponad roku negocjacji, przywódcy Serbii na podsumowującym spotkaniu w Wiedniu z albańskimi liderami Kosowa. Projekt może być jednak wcielony w życie, jeśli zatwierdzi go Rada Bezpieczeństwa ONZ, do której ma on wpłynąć w czwartek lub piątek.

Plan daje zamieszkanemu przez albańską większość Kosowu - formalnie wciąż należącemu do Serbii - faktyczną niepodległość pod międzynarodowym nadzorem. Dwumilionowa prowincja otrzymałaby własną armię, flagę, hymn i konstytucję, a serbska mniejszość - szerokie prawa samorządowe.

Propozycje Ahtisaariego popierają UE i Stany Zjednoczone, a Rosja wspiera rząd w Belgradzie, który wyklucza niepodległość Kosowa, broniąc integralności terytorialnej swego kraju.

UE tymczasem przygotowuje się do przejęcia Kosowa od trzytysięcznej misji ONZ (UNMIK), która zarządza prowincją od zbrojnej interwencji NATO w 1999 roku, kładącej kres represjom serbskim wobec dążącej do niepodległości ludności albańskiej.

Poufny raport, zakładający zgodę Rady Bezpieczeństwa ONZ na plan Ahtisaariego, zawiera plan przejęcia nadzoru w Kosowie przez UE. Operacja ta ma kosztować w pierwszym roku 18,8 mln dolarów.

W odróżnieniu od UNMIK unijna delegacja nie będzie bezpośrednio odpowiedzialna za administrowanie Kosowem, które zostanie przekazane miejscowym władzom. Wysoki przedstawiciel UE będzie jednak mógł wetować ich decyzje i dymisjonować członków władz, przeszkadzających we wcielaniu w życie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Delegacja UE będzie też nadzorować opracowanie nowej konstytucji Kosowa. Odrębny wydział polityczny bedzie monitorować prace miejscowego rządu, a wydział prawny doradzać, czy nowe ustawodawstwo jest zgodne z oenzetowską rezolucją.

Unijni przedstawiciele będą mieli swą główną siedzibę w Prisztinie, ale biura delegacji będą też w Kosovskiej Mitrovicy, gdzie jest największe skupisko mniejszości serbskiej, a także w Belgradzie, gdzie zakłada się współpracę z władzami Serbii.

Zgodnie z oenzetowskim planem, 16-tysięczne siły KFOR dowodzone przez NATO miałyby na razie pozostać w Kosowie, dopóki sytuacja w prowincji się nie ustabilizuje.

Belgrad, który podkreśla, że Ahtisaari w swym planie nie uwzględnił jego postulatów, ma nadzieję, że wiedeńskie rokowania nie zakończyły debaty na temat Kosowa. Serbia, która proponuje kosowskim Albańczykom znaczącą samorządność w swych granicach, liczy na spory w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Wydaje się jednak, że rząd serbski wątpi, by Rosja w poparciu dla Belgradu posunęła się aż do zawetowania planowanej rezolucji. Szef serbskiej dyplomacji Vuk Draszković przypomniał niedawno, że Moskwa nigdy nie deklarowała, że skorzysta z prawa weta, wskazywała tylko, że poprze jedynie rozwiązania zaaprobowane przez obie strony sporu.

Również premier Kosowa Agim Ceku nie spodziewa się rosyjskiego weta. Liczy, że plan Ahtisaariego zostanie ostatecznie przyjęty. Zapewnił przy tym, że Prisztina nie zamierza jednostronnie proklamować niepodległości.

"Nie zamierzamy podejmować jednostronnych decyzji. Nie zrobimy nic, co wystawi na ryzyko nasze partnerstwo ze wspólnotą międzynarodową" - zaznaczył w wywiadzie dla austriackiej gazety "Die Presse".

pap, ss