Grzegorz Schetyna ma na swoim koncie działalność opozycyjną. Przez cztery lata, bo od 1982 do 1986 roku należał do Solidarności Walczącej we Wrocławiu, a w tym samym czasie zasiadał w zarządzie uczelnianego NZS, piastując później przez trzy lata stanowisko przewodniczącego. Do ówczesnej postawy późniejszego lidera Platformy Obywatelskiej postanowił odnieść się Lech Wałęsa. – Chcę powiedzieć, że Grzegorza Schetynę uważam za zdrajcę – stwierdził były prezydent w rozmowie z „Super Expressem”. – W tamtym czasie, kiedy ja miałem najciężej, kiedy Solidarność była aresztowana, to Schetyna dołączył do Kornela Morawieckiego – dodał. Przypomnijmy, ojciec obecnego premiera był założycielem i przewodniczącym Solidarności Walczącej. – Ja o tym nie mówiłem, ale czas na prawdę – podsumował Wałęsa.
Morawieckiemu też zarzucał zdradę
Grzegorz Schetyna nie jest pierwszą osobą, której Lech Wałęsa zarzuca zdradę. Podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej odbywającej się 6 października, czyli na kilka dni po śmierci Kornela Morawieckiego, były prezydent skrytykował zmarłego marszałka seniora. – Robią z niego bohatera, a on w środku, stan wojenny, atakują nas, a on kozak zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada! Zdrajca. Taka jest prawda, ale wybaczmy mu. Nie mówiłem o tym, bo wiedział, że nie dużo potrafi. Olaliśmy to – stwierdził Wałęsa, dodając, że „po chrześcijańsku wybacza" Kornelowi Morawieckiemu.