Sąd uznał, że choć nie przyznał się on do współpracy z SB z lat 70. i 80., to działał w wyniku usprawiedliwionego błędu, sądząc, że dopuszczenie go do tajemnic państwowych oznacza, iż nie był agentem.
Sąd wydał wyrok w tej sprawie we wtorek przed godz. 20. W czwartek sąd ten przestaje istnieć wraz z wejściem w życie nowej ustawy lustracyjnej. Być może było to ostatnie orzeczenie tego sądu. Choć w środę staje jeszcze przed nim b. prezydencki minister Andrzej Krawczyk, nie jest pewne, czy w jego sprawie wyrok zapadnie jeszcze tego samego dnia. Jeśli nie, wtedy sprawę Krawczyka przejmie sąd okręgowy.
Jak poinformował PAP jeden z sędziów Sądu Lustracyjnego, uznano, że Mroziewicz w swym przekonaniu złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne o tym, że nie był agentem, choć "obiektywnie było ono nieprawdziwe". Sędzia wyjaśnił, że w latach 90. Mroziewicz kilka razy był dopuszczany przez polskie służby specjalne jako wiceszef MSZ i MON do tajemnic państwowych, w tym sekretów NATO (w tej procedurze sprawdza się m.in. związki danej osoby ze specsłużbami PRL, które same w sobie nie uniemożliwiają wydania certyfikatu dopuszczającego do tajemnic - PAP).
"Lustrowany uznał, że jeśli jest dopuszczany do tajemnic, to jego kontakty z SB nie były współpracą w rozumieniu ustawy; sądził, że gdyby istotnie współpracował, nie wydano by mu tych dopuszczeń" - wyjaśnił sędzia. Zarazem sąd uznał, że obiektywnie była to współpraca w rozumieniu ustawy, bo zachowało się "kilka dokumentów sporządzonych przez Mroziewicza dla SB".
Przyjmując, że ktoś działał w wyniku błędu, sąd musi umorzyć sprawę. Tak samo uczynił w styczniu Sąd Najwyższy wobec Józefa Oleksego, uznając że nie ujawniając swej współpracy z lat 70. z Agenturalnym Wywiadem Operacyjnym PRL działał on w wyniku błędu (bo w 1997 r. ówczesny szef WSI kontradmirał Kazimierz Głowacki informował Oleksego - za pośrednictwem szefa MON Stanisława Dobrzańskiego - że służba w AWO nie podlega ujawnieniu).
Obrońca Mroziewicza mec. Czesław Jaworski powiedział PAP, że wyrok był zgodny z jego wnioskiem. Rzecznik Interesu Publicznego chciał uznania, że Mroziewicz to "kłamca lustracyjny". Zastępca Rzecznika Andrzej Ryński powiedział PAP, że gdyby jego urząd nie był likwidowany 15 marca, to odwołałby się od tego wyroku. Teraz prawo do złożenia odwołania ma nieistniejący jeszcze pion lustracyjny IPN, który przejmie uprawnienia Rzecznika.
W trwającej od 1999 r. sprawie Sąd Lustracyjny dwa razy uznawał Mroziewicza za agenta wywiadu i kontrwywiadu PRL, ale wyroki te uchylał potem Sąd Najwyższy. W 2002 r. SN uwzględnił kasację Mroziewicza, nakazując sądowi m.in. sprawdzenie okoliczności wydania w latach 90. przez służby specjalne certyfikatu dopuszczającego Mroziewicza do tajemnic NATO.
Podczas jednego z wyroków sąd ujawnił, że współpraca Mroziewicza - najpierw z wywiadem, a potem z kontrwywiadem PRL - trwała od 1977 do 1985 r. Według sądu, zachowała się teczka pracy agenta, dokumentująca co najmniej 26 spotkań z esbekami, czego dowodem jest 17 notatek z rozmów z nimi oraz 10 własnoręcznych "informacji" o treści zleconej przez oficerów prowadzących.
On sam zaprzeczał, by był agentem. Mówił, że wszystkie notatki, które znalazły się w "teczce pracy", zostały mu zabrane podczas licznych rewizji w jego domu w czasie, gdy bywał aresztowany między 1968 a 1989 r. Proces utajniono na wniosek Mroziewicza.
Na przełomie lat 50. i 60. Mroziewicz był członkiem kierowanej przez Jacka Kuronia drużyny harcerskiej "walterowców", wyznających ideały komunistyczne, a zarazem dystansujących się od realnego socjalizmu. Był związany z "komandosami" - grupą opozycyjnej młodzieży. Po marcu 1968 r. wyrzucono go z Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 70. współpracował z KSS "KOR". Był działaczem podziemia w latach 80. W 1985 r. był przez kilka miesięcy więziony.
Od 1990 r. pracował w MSZ; był m.in. ambasadorem Polski przy ONZ. W 1992 r. został wiceszefem MSZ w rządzie Hanny Suchockiej. Stanowisko to zajmował też w rządach SLD-PSL. W 1997 r. premier Jerzy Buzek przeniósł go do MON na stanowisko wiceministra ds. integracji z NATO. Mroziewicz podał się do dymisji w 1999 r., gdy wszczęto przeciw niemu postępowanie lustracyjne.ab, pap