- To odwet posłanki Hojarskiej za to, że nasi ludzie nie chcieli ulec jej naciskom - mówi posłanka Jolanta Szczypińska, która w pomorskim PiS odpowiada za rolnictwo. - Hojarska chciała, aby załatwiać problemy osób związanych z Samoobroną mających długi w agencjach rolnych. Były naciski, aby tych pieniędzy nie ściągać.
Szczypińska napisała w tej sprawie list do premiera Jarosława Kaczyńskiego i wicepremiera Andrzeja Leppera z prośbą o zdyscyplinowanie Hojarskiej.
- Te zarzuty są zmyślone - odpowiada Danuta Hojarska. - Za rolnictwo odpowiadam ja. Posłanka Szczypińska, która jest pielęgniarką, nie powinna się mi wtrącać.
Hojarska chce sterować wszystkimi agencjami rolnymi na Pomorzu. Obsadziła już w nich na etatach kilkunastu działaczy i kilku członków swojej rodziny.
Walczy też, aby nie spłacać długów swojej rodziny. Chodzi o 30- hektarowe gospodarstwo, które w 2004 r. przekazała synowi wraz z blisko 100 tys. zł długu wobec Agencji Nieruchomości Rolnych. Młody Hojarski uchylał się od płacenia kolejnych rat i agencja w końcu podała go do sądu. W grudniu zapadł wyrok nakazujący zapłatę.
- Posłanka regularnie przyjeżdżała w tej sprawie do agencji. Powiedziała mi, że odwoła się do samego prezesa ANR. Zażądała, abym zawiesił raty i przerwał naliczanie odsetek. Odmówiłem i wtedy postanowiła się mnie pozbyć - mówi Adam Śliwicki.
Posłanka potwierdza interwencję: - Pisaliśmy listy, prosiłam osobiście, ale nie pomogło. Latem mieliśmy suszę i w takim wypadku agencja powinna zrezygnować z pobierania rat. Mój syn odda, co winien, ale tego, co agencja straciła przez Śliwickiego, nie da się odzyskać.
Hojarska twierdzi, że odwołany dyrektor jest winien milionowych zaniedbań. - Była kontrola wewnętrzna, która wykazała nieprawidłowości, niedługo pójdą wnioski do prokuratury przeciwko niemu - mówi Hojarska. - Wiem, że agencja nie dostała miliona z tytułu dopłat do swoich gruntów, bo dyrektor się o to nie postarał.
W ANR "GW" dowiedziała się, że kontrola jeszcze trwa i oficjalnego komentarza nie będzie. Zwolniony Śliwicki przekonuje zaś, że zarzut z dopłatami można postawić każdemu szefowi oddziału ANR: - Nie jesteśmy w stanie zagospodarować tysięcy hektarów gruntów ornych, nie mamy do tego maszyn i ludzi.