W Senacie opozycja składająca się z KO, PSL, Nowej Lewicy i senatorów niezależnych ma jedynie 4 głosy przewagi nad PiS-em. Stąd obawa, że przy chwilowej nieobecności kilku senatorów partia Jarosława Kaczyńskiego będzie chciała odwołać marszałka Tomasza Grodzkiego. Nawet jeśli po kilku godzinach miałby być on ponownie powołany.
To ma być powód projektu zmian w regulaminie Senatu, do którego dotarła „Rzeczpospolita”. Wniosek o odwołanie marszałka Senatu będzie musiała złożyć grupa minimum 34 senatorów. Jednak musi on zawierać nazwisko nowego marszałka, czyli być konstruktywny. Głosowanie będzie mogło odbyć się najwcześniej 7 dni po jego złożeniu.
Według projektu opisywanego przez „Rzeczpospolitą”, żeby odwołać poprzedniego marszałka i powołać nowego wystarczy bezwzględna liczba głosów. Jeśli jednak marszałka nie uda się odwołać, kolejny wniosek będzie mógł być złożony najwcześniej po trzech miesiącach.
– Nie można pozwolić na to, żeby chwilowa większość najpierw odwołała marszałka, a potem miała problem z wyborem kolejnego – powiedział dziennikowi przedstawiciel wnioskodawców senator Marek Borowski z KO. – Do tej pory nie było takiego ryzyka, bo partie, które wygrywały wybory, zdobywały dużą przewagę w Senacie – dodał uzasadniając planowaną zmianę.
Czytaj też:
Twierdzono, że ojciec dziękujący Dudzie za 500+ to podstawiony radny PiS. Udało się do niego dotrzeć