– To dla nas ogromna tragedia. Pieski były dla przewodników, ale i policji oczkiem w głowie. Awarii miejskiej linii ciepłowniczej położonej w pobliżu obiektu policyjnego nie da się przewidzieć – to zdarzenie losowe. Cała tragedia trwała krótko i nie było szans na udzielenie pomocy – powiedział insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji, którego słowa cytuje portal se.pl.
Do sprawy odniosła się rzeczniczka Veolia Energia Warszawa. – Wiemy, jak opiekunowie psów przeżywają ich śmierć i jak ogromny uszczerbek poniosła policja. Być może sfinansujemy zakup kolejnych psiaków, być może ich szkolenia. To będziemy jeszcze ustalać z komendą stołeczną. Na razie jest za wcześnie, rany są zbyt świeże – stwierdziła w rozmowie ze wspomnianym źródłem Aleksandra Żurada.
Awaria kanału ciepłowniczego
Pracownicy firmy naprawiającej awarię w rozmowie z RMF FM przekazali, że powodem wystąpienia awarii kanału ciepłowniczego było pęknięcie betonowej obudowy zabezpieczającej rury przed ciepłownicze przed uszkodzeniami. Doszło do tego przez punktową korozję, wywołaną spływającą z powierzchni wodą. Początkowe rozszczelnienie zamieniło się w pęknięcie, które później cały czas poszerzane było przez wodę w niemal wrzącej temperaturze, płynącą w rurze pod ogromnym ciśnieniem.
Policyjne psy zmarły po tym, jak pomieszczenia warszawskiego komisariatu zalała gorąca woda z pękniętej rury ciepłowniczej. Do zdarzenia doszło w piątek 21 lutego po południu przy ul. Jagiellońskiej 49 w Warszawie. W placówce, w specjalnych boksach trzymane były czworonogi, wykorzystywane w pracy laboratorium kryminalistycznego do zbierania śladów osmologicznych. Łącznie zginęło sześć zwierząt. Ze względu na bardzo wysoką temperaturę wody, strażacy musieli odczekać, nim przystąpili do jej wypompowywania. Opiekunom psów udzielono pomocy psychologicznej.
Czytaj też:
Zapchlone psy w odchodach i z ranami. Ich właściciel stanął przed sądem, drastyczne zdjęcia