Według Jarosława Gowina obóz rządzący nie rozważa dziś odłożenia w czasie wyborów prezydenckich. – Konieczność przesunięcia wyborów oznaczałaby, że doszło do jakiegoś pandemonium, że konieczne jest izolowanie poszczególnych regionów albo że – tak jak we Włoszech – państwo de facto zawiesza swoją działalność. Decyzje naszego rządu obliczone są na to, by uniknąć takiego scenariusza – przekonuje szef Porozumienia.
I dodaje, że nie myśli o ewentualnej frekwencji wyborczej. – Żaden z ministrów nie ma czasu na spekulacje dotyczące wpływu koronawirusa na przebieg wyborów. Sen z powiek spędza mi bezpieczeństwo starszych osób, a nie to, co zrobią 10 maja – mówi.
Niezależnie od wyników wyborów prezydenckich Zjednoczona Prawica zdecydowana jest rządzić do końca kadencji – zapewnia wicepremier, minister nauki.
Przyznaje, że kohabitacja prezydenta z innego obozu politycznego z rządem Zjednoczonej Prawicy byłaby testem odpowiedzialności za państwo dla obu stron.
– Z pewnością rząd byłby gotowy do uczciwej współpracy. Czy taką samą gotowością wykazałaby się osoba, która jeszcze kilkanaście dni temu nieodpowiedzialnie oskarżała rządzących, że rzekomo ukrywamy przypadki zachorowań na koronawirusa – tego nie wiem – mówi Gowin
I dodaje: „Żyjemy w trudnych czasach i ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje Polska, to wojna na górze”.
Czytaj też:
Do TVP powinien zawitać pluralizm
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.