„Dramat home office: ten irytujący facet siedzący przy biurku obok to twój życiowy partner”. Tak internet za pomocą memów śmieje się z tego, co nas czeka w domowej izolacji.
To bardzo prawdziwy dowcip. I prawdopodobny scenariusz. W najbliższym okresie przymusowej izolacji będziemy się irytować, wciekać, wkurzać na wszystko i na siebie wzajemnie. Bycie tak blisko partnera, na dodatek przez nie wiadomo jak długi czas, to dla wielu związków wyzwanie. Zwłaszcza dla tych, które jeszcze chwilę temu całą energię wkładały w to, żeby się dyskretnie mijać w drzwiach wejściowych.
Czasy rodzinnej sielanki to fikcja?
Śmiać mi się chce, gdy widzę na Instagramie zdjęcia celebrytów w objęciach wspierającej rodziny przy kominku. To odrealniona wizja, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością wielu osób. Przed nami czas wielkiej próby. Wiele osób zostanie postawionych pod ścianą i zmuszonych do konfrontacji ze sobą. Trudno będzie uciec od prawdy. Single zmierzą się ze swoją samotnością – dla niektórych to bolesne doświadczenie. Pary skonfrontują się z realnością swoich relacji. Jeśli w związku od dawna tliły się problemy, które partnerzy tuszowali, to najprawdopodobniej teraz będą zmuszeni się z nimi zmierzyć. Może przynajmniej przestaniemy się zdradzać? Gdyby tak to działało, w latach 80. nie mielibyśmy pandemii AIDS i HIV. W kryzysowych sytuacjach ludzie są pobudzeni, sfrustrowani, podejmują ryzykowne zachowania seksualne. Paradoksalnie, nie sądzę nawet, żeby zmalała liczba mężczyzn korzystających z płatnych usług seksualnych, choć przecież wydawałoby się, że w obecnych czasach to skrajna nieodpowiedzialność.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.