Hiszpańskie laboratoria donoszą, że zakupione przez rząd tzw. szybkie testy wykrywają koronawirusa jedynie w 30 proc. przypadków, podczas gdy powinny w ponad 80 proc. Sprawia to, że hucznie zapowiadany przez rząd zakup setek tysięcy testów okazał się katastrofalnym marnotrawstwem i stratą cennego czasu. - Testy nie wykrywają pozytywnych przypadków (SARS-CoV-2 - red.), tak jak jest to od nich wymagane - przekazał „El Pais” anonimowy ekspert.
Szybkie testy dostarczyła chińska firma Bioeasy z Shenzen. Jak podkreśla jeden z mikrobiologów wypowiadających się dla „El Pais”, z wykrywalnością na poziomie 30 proc. ich zastosowanie „jest pozbawione sensu”. Jedyną możliwością jest powrót do stosowanych dotychczas laboratoryjnych testów PCR. Szybkie testy miały działać na podobnych zasadach, co testy ciążowe i dawać wyniki w ciągu 10-15 minut. Za ich pomocą rząd planował masowo badać pracowników służby zdrowia, a następnie włączać kolejne grupy ludności. W środę 224 marca ogłoszono, że zamówiono 5,5 miliona kolejnych szybkich testów. Nie wiadomo, czy pochodzą one od tego samego producenta.
Miliony testów
W sobotę 21 marca hiszpański rząd ogłosił nabycie ponad 640 tys. testów i zapowiedział, że ich liczba wkrótce wzrośnie do miliona. Z informacji przekazanych przez Pedro Sancheza wynikało, że zakupionych zostanie kolejne sześć milionów zestawów. Dyrektor Instytytu Zdrowia Publicznego im. Karola III Hiszpańskiego Raquel Yotti mówiła wcześniej, że zestawy testów z nowej puli zaczną być dystrybuowane w sobotę. Rząd Hiszpanii podjął też próbę nabycia czterech robotów, które mogłoby zwiększyć pulę wykonywanych dziennie testów do 80 tysięcy. Wcześniejsze możliwości to 15-20 tys.
Czytaj też:
Liczba ofiar koronawirusa w Hiszpanii przekroczyła 4 tys. Ponad 6,5 tys. nowych przypadkówCzytaj też:
Karetki przewożące seniorów zakażonych koronawirusem obrzucone kamieniami