– Prawdziwe wybory wymagają autentycznej kampanii, w której wyborcy mogą usłyszeć programy i opinie wszystkich kandydatów, aby dokonać świadomego wyboru – zaznaczyła Ingibjörg Sólrún Gísladóttir. – Obecne ograniczenia dotyczące zgromadzeń publicznych z powodu pandemii sprawiają, że prowadzenie kampanii jest prawie niemożliwe. Obawiam się, że jeśli wybory prezydenckie przebiegną w obecnych okolicznościach, mogą nie spełniać szeregu międzynarodowych standardów – oceniła, odnosząc się do sytuacji w Polsce.
Jak czytamy na w komunikacie na stronie OBWE, wszystkie kraje Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zobowiązały się do przeprowadzania demokratycznych wyborów. „Chociaż głosowanie korespondencyjne może być skutecznym sposobem dotarcia do obywateli, którzy w przeciwnym razie mogliby nie być w stanie głosować, kontekst, w którym planowane są bieżące zmiany, a także ich skala, są szczególnie niepokojące tak blisko wyborów, zwłaszcza że głosowanie korespondencyjne jest trudne do zorganizowania w tak krótkim czasie” – podkreślono.
– Uważnie śledzę toczącą się debatę w polskim parlamencie – powiedziała Gísladóttir. – Wzywam prawodawców do uważnego przemyślenia konsekwencji ich decyzji. Muszą wziąć pod uwagę fakt, że wprowadzając głosowanie korespondencyjne na dużą skalę tak blisko wyborów, zapewnienie tajności i równości głosowania może być niemożliwe. Jednocześnie konieczne byłyby wyjątkowo dokładne przygotowania administracji wyborczej, aby utrzymać zaufanie publiczne do instytucji demokratycznych, które powstały w ciągu ostatnich 30 lat – dodała.
Czytaj też:
Sejm zadecydował o losach ustawy o głosowaniu korespondencyjnym