Pierwsze oznaki zapaści w polskiej branży gastronomicznej Daniel Pawełek widział już w swoich restauracjach na początku lutego. Jeszcze wtedy koronawirus był traktowany w Polsce jako niegroźna choroba, podobna do grypy, którą zresztą od Polski dzielą tysiące kilometrów. Pierwszy przypadek wykryto u nas przecież dopiero 4 marca. – W lutym już mieliśmy wolne stoliki. Przestali przyjeżdżać do nas goście ze Skandynawii czy Izraela, którzy w weekendy zawsze wypełniali nasze lokale po brzegi – mówi warszawski restaurator.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.