Historia jednego newsa, czyli jak Wiktor Bater poinformował świat o katastrofie smoleńskiej

Historia jednego newsa, czyli jak Wiktor Bater poinformował świat o katastrofie smoleńskiej

Wiktor Bater
Wiktor Bater Źródło: Newspix.pl / TEDI
Kilka dni temu zmarł nagle Wiktor Bater, długoletni korespondent w Rosji wielu polskich mediów. Miał 53 lata. Dokładnie dziesięć lat wcześniej dziennikarz przeszedł do historii, jako pierwszy informując świat o katastrofie smoleńskiej. Przypominamy, jak do tego doszło.

Wiktor, nie masz na co czekać! – dziennikarz Wiktor Bater usłyszał w słuchawce znajomy głos pracownika polskiej ambasady w Rosji. Był 10 kwietnia 2010 r., na ekranie telefonu wyświetlała się godzina 8.49. Z moich nieoficjalnych ustaleń wynika, że telefonował Dariusz Górczyński, szef Departamentu Wschodniego MSZ (sam Bater nigdy tego nie potwierdził, zasłaniając się tajemnicą dziennikarską).

– Samolot się rozbił! – wyjaśnił znajomy urzędnik. Na pytanie, jak to możliwe, Górczyński tylko zaklął.

Był wypadek, jestem na lotnisku. Na prezydenta nie macie już co czekać – powiedział drżącym głosem rozmówca i się rozłączył.

Początkowo Bater nie mógł zrozumieć, co się stało. Rozglądał się po katyńskim cmentarzu – nic nie wskazywało, że stało się coś złego. Wszyscy spokojnie oczekiwali na przyjazd oficjalnej delegacji z Lechem i Marią Kaczyńskimi. Uroczystość miała się zacząć niebawem.

Wypadek? Awaryjne lądowanie? Czy może jednak katastrofa? Sprzeczne ze sobą myśli kotłowały się w głowie dziennikarza. Rozmówca Batera nie powiedział wprost, że ktoś zginął. W jaki sposób dowiedzieć się, co się właściwie stało?

Obok Batera w strefie dla dziennikarzy stała Lidia Kelly, pracująca w Moskwie dziennikarka Reutersa. Kelly urodziła się w Polsce, ale studia kończyła już w USA i tam robiła dziennikarską karierę. Na co dzień zajmowała się ekonomią, ale ze względów sentymentalnych szefostwo pozwoliło jej pojechać do Katynia.


– Lidia, jest jakaś kupa z prezydenckim samolotem – powiedział Bater.

Kelly natychmiast próbowała się czegoś dowiedzieć u jednego z funkcjonariuszy BOR, ale ten o niczym nie wiedział.

Bater zadzwonił do innego dyplomaty, który powinien był być na lotnisku. – Nie mogę teraz k…a rozmawiać! – rzucił w słuchawce i się rozłączył. Wiedział, że stało się coś złego.

Artykuł został opublikowany w 15/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.