Ostrołęka C o mocy 1 000 MW miała być ostatnią elektrownią na węgiel kamienny w Polsce, a jej budowa miała się zakończyć w 2023 roku. Tymczasem w połowie lutego inwestorzy, którymi są Energa i Enea, podjęli decyzję o zawieszeniu finansowania projektu. W konsekwencji zawieszono także prace budowlane, których zaawansowanie na koniec stycznia br. wynosiło 5 proc. Inwestorzy decyzję tłumaczą wystąpieniem szeregu okoliczności, które mogą mieć na tyle duży wpływ na projekt i koniecznością przeanalizowania dalszych działań związanych z Ostrołęką C. Wśród tych okoliczności znalazły się zmiany w polityce Unii Europejskiej w odniesieniu do sektora energetycznego, w tym tzw. Zielony Ład, nowa polityka kredytową Europejskiego Banku Inwestycyjnego wobec sektora elektroenergetycznego oraz wezwanie PKN Orlen na sprzedaż 100 proc. akcji Energi. Czy w tej sytuacji w ogóle dojdzie do budowy nowego bloku na węgiel w elektrowni Ostrołęka? Skoro, jak mówią eksperci, elektrownia w tej części kraju jest potrzebna, to czy wkrótce Ostrołęka C odrodzi się jako projekt gazowy?
Dobra droga z węgla na gaz
– Jeszcze rok temu przy wszystkich zastrzeżeniach co do budowy bloków węglowych w Ostrołęce wydawało się to rozwiązanie nie ma realnej alternatywy. Tym niemniej sytuacja jest tak dynamiczna że dziś taka alternatywa – np. w postaci gazu – wydaje się być opcją którą można realnie rozważać. Oczywiście jest zbyt wcześnie, żeby przed dokładnymi wyliczeniami cokolwiek przesądzać, niemniej gaz jako paliwo dla Ostrołęki C jest opcją „leżącą na stole” – twierdzi Dawid Piekarz, wiceprezes Instytutu Staszica.
Opcja „gazowa” jest tym bardziej prawdopodobna, że zgodnie z polityką rządu, dywersyfikowane są dostawy tego paliwa, aby do minimum ograniczyć rosyjskie wpływy na polską energetykę. Ostrołęka C poszłaby więc drogą Elektrowni Dolna Odra, gdzie już wkrótce PGE rozpocznie budowę dwóch bloków gazowych o łącznej mocy 1400 MW.
Nie bez znaczenia dla sprawy jest przejęcie Energii przez PKN Orlen – drugiego co do wielkości konsumenta gazu. W rozmowie z „Pulsem Biznesu” Daniel Obajtek, prezes Orlenu, zapowiedział, że transakcja zostanie zamknięta jeszcze w kwietniu. Przy okazji odniósł się do kwestii budowy nowego bloku w Ostrołęce. – Tą inwestycję zamierzamy dostosować do naszej strategii. W Ostrołęce będzie inwestycja, ale nic więcej na tym etapie nie mogę ujawnić – powiedział. Wszystko wskazuje więc na to, że Orlen ma swoje plany wobec inwestycji w Ostrołęce, aby koncern stał się „motorem transformacji energetycznej”. – Przy tej wielkości dostaw powiększona Grupa Orlen może pokusić się o prowadzenie swego rodzaju polityki cenowej, tym bardziej że doskonałe doświadczenia w tym obszarze daje blok gazowy we Włocławku – ocenił Dawid Piekarz.
Wilk syty i owca cała
Oczywiście, obecne realia gospodarcze związane z pandemią, mogą mieć wpływ termin podjęcia decyzji co do przyszłości projektu, wygląda jednak na to, że zapowiadane analizy trwają, a decyzje mogą zapaść wkrótce. Czy Ostrołęka będzie więc kolejnym, dużym projektem elektrowni systemowej na gaz? Niewykluczone. Jak oceniał na łamach „Rzeczypospolitej” Aleksander Śniegocki, kierownik programu Energia, Klimat i Środowisko w WiseEuropa, decyzja o wycofaniu się z budowy bloku węglowego jest oczekiwana.
– W Polsce muszą powstawać nowe moce, ale na pewno mniej emisyjne. W obecnych uwarunkowaniach bardziej uzasadniona jest budowa bloku opalanego gazem, który pracowałby tylko w momentach wysokiego zapotrzebowania na energię, przy jednoczesnej niskiej produkcji z odnawialnych źródeł – klaruje Śniegocki.
Inny ekspert, Tomasz Prusek, prezes fundacji Przyjazny Kraj, na łamach „Parkietu” zastanawia się: – Skoro nie węgiel, to co? Całkiem realnym pomysłem jest, że blok – owszem powstanie – tylko, że na gaz. To rozwiązanie spod szyldu „wilk syty i owca cała". Po pierwsze gaz uznawany jest za paliwo przejściowe w procesie dochodzenia do gospodarki niskoemisyjnej, bo z grubsza daje o połowę niższe emisje CO2 niż ze spalania węgla oraz lepsze parametry innych zanieczyszczeń. Po drugie, już od 2022 r. mamy stać się niezależni od importu gazu ze Wschodu, dzięki rozbudowie gazoportu w Świnoujściu oraz otwarciu Baltic Pipe, który da nam dostęp do gazu ze złóż norweskich. A posiadanie własnych źródeł błękitnego paliwa, lub import z tzw. bezpiecznych kierunków, całkowicie zmienia podejście do energetyki gazowej w Polsce, bo nie będzie już możliwy szantaż surowcowy ze strony Rosji – twierdzi Prusek.
Zmiana Ostrołęki C z elektrowni węglowej na gazową może oczywiście nieść ze sobą pewne komplikacje – konieczność zainwestowania w nowy projekt instalacji pracującej na innych parametrach i budowę łącza gazowego. Jednakże per saldo, mogą one być mniej kłopotliwe, niż realizacja w obecnych warunkach konwencjonalnego projektu węglowego. Część prac można oczywiście zaadaptować na potrzeby projektu gazowego, których budowa jest szybsza niż konwencjonalnych elektrowni węglowych. Może się też okazać, że obecny wykonawca podejmie się realizacji jednostki na gaz, bo też ma takie kompetencje. Mogłoby to znacząco skrócić czas do rozpoczęcia przebudowy gazowej Ostrołęki. I jednocześnie wpłynęłoby korzystnie na kwestie ewentualnego rozwiązanie obecnego kontraktu. Dzięki temu Ostrołęka C byłaby jednostką rentowną i ważnądla systemu elektroenergetycznego. Jednocześnie elastyczna praca jednostki gazowej wspierałaby rozwój OZE i to nie tylko w regionie, a także pracę farm wiatrowych na Bałtyku, tym bardziej, że Orlen ma plany związane z rozwojem offshore.
Co więc ostatecznie zdecydują inwestorzy Ostrołęki C? Gaz wydaje się w tym przypadku być sensownym rozwiązaniem, które przyniesie północno-wschodniej Polsce wyczekiwaną elektrownię systemową zabezpieczającą rozwój tego region kraju, również pod kątem przyszłej rozbudowy OZE.