Pacjentka przyjęta do szpitala pod Paryżem z zapaleniem płuc w rzeczywistości miała koronawirusa. Do takiego wniosku doszli francuscy lekarze po zbadaniu próbki pobranej pod koniec ubiegłego roku. Przetestowanie kilkudziesięciu wymazów zlecił doktor Yves Cohen, który podejrzewał podobny scenariusz. Pozytywny wynik dowodzi, że SARS-COV-2 był w Europie nawet miesiąc wcześniej niż wskazywałyby na to pierwsze oficjalnie zgłoszone przypadki.
Przebadana pacjentka nie wie, gdzie mogła się zarazić. W jej przypadku najbardziej niepokojący jest fakt, że nie podróżowała za granicę. WHO wezwała inne kraje do przeprowadzenia podobnych śledztw, w celu wykrycia jak najwcześniejszych przypadków koronawirusa. Dotarcie do źródła pandemii pomoże bowiem w zrozumieniu sposobu rozprzestrzeniania się wirusa i najefektywniejszym zwalczaniu zagrożenia. Francuski minister zdrowia przekazał BBC, że rząd otrzymał już potwierdzenie wyników opisywanego tutaj testu i rozważy prowadzenie dalszych poszukiwań. Francja nie jest jedynym kraje, który prowadzi tego typu badania. Przed dwoma tygodniami pośmiertne badanie przeprowadzone w Kalifornii wykazało, że do związanej z koronawirusem śmierci doszło w USA na miesiąc przed pierwszym oficjalnie zarejestrowanym zgonem.
Czytaj też:
Chiny. Państwowe media odpowiadają na amerykańskie oskarżenia ws. koronawirusa. „Pompeo to błazen”Czytaj też:
Koronawirus. Czy można zarazić się nim dwa razy?Czytaj też:
Wywiad USA: Chiny ukrywały prawdę o koronawirusie, by zgromadzić zapasy