Postępowanie administracyjne dotyczące cyklu wydarzeń muzycznych „Koncertowanie pod blokami” zakończyło się nałożeniem kary administracyjnej na Urząd Miasta. Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Ciechanowie uznała, że odpowiednią kwotą będzie 30 tys. złotych. – Kara została nałożona za nieprzestrzeganie w dniu 2 maja zakazu organizowania zgromadzeń ludności – wyjaśniała dyrektor sanepidu Wiesława Krawczyk. – Decyzja podlega natychmiastowemu wykonaniu z dniem doręczenia. Dzisiaj decyzja została doręczona – dodawała.
Rzeczniczka Urzędu Miasta Ciechanów zapowiedziała, że wniesione zostanie odwołanie od tej decyzji. – Sanepid ocenił, iż na terenie pomiędzy blokami było ok. 100 osób, a ok. 50 znajdowało się w samochodach. Podkreślono, że podczas wydarzenia przestrzegano zachowania wymaganej odległości 2 metrów od siebie, ale odległości nie były zachowane, kiedy artystka poprosiła o podejście pod scenę przebywające tam osoby – przyznała. Zastrzegła jednak, że sanepid błędnie ustalił organizatora wydarzeń, którą nie była gmina, a odrębna jednostka organizacyjna. Stwierdziła też, że działanie sanepidu wywołane zostały presją medialno-polityczną, a nie rzetelną analizą samej sprawy.
Koncert w środku pandemii
W założeniu organizowany w Ciechanowie cykl „Koncertowanie pod blokiem” miał umożliwić mieszkańcom słuchanie muzyki na żywo z okien i balkonów. Jednak na koncercie Kasi Kowalskiej ok. 150 osób pojawiło się przed sceną. W tej sytuacji pozostałe koncerty zostały odwołane, a sprawą zajęła się policja.
Kasia Kowalska, której córka przed miesiącem trafiła do szpitala, propozycję zagrania koncertu nazwała „przerwaniem traumy”. – Przez wiele tygodni żyłam w napięciu nerwowym. Wszyscy artyści mi zazdroszczą, że ja jako jedyna zagrałam. Myślę, że ze wszystkich artystów najbardziej wycierpiałam, więc mi się należy – mówiła z uśmiechem wokalistka.
Czytaj też:
Polski hip-hop vs koronawirus, czyli #hot16challenge2. Czy ojciec Mateusz nagra odpowiedź?