Po pogrzebie 16-latki policja karała mandatami. „Jak trzeba było szukać Kornelii, to jej nie szukali”

Po pogrzebie 16-latki policja karała mandatami. „Jak trzeba było szukać Kornelii, to jej nie szukali”

Policja, zdjęcie ilustracyjne
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Policja
W poniedziałek 18 maja odbył się pogrzeb zamordowanej w Konstancinie 16-letniej Kornelii. Po ceremonii przyjaciele zmarłej udali się na Skwer Kisiela w Piasecznie, by zapalić znicze przy zdjęciu dziewczyny. Za brak wymaganych odstępów pomiędzy żałobnikami, policja wypisała 7 mandatów. Nie mogło to spodobać się bliskim zmarłej, którzy wcześniej oskarżali śledczych o bierność.

Największy żal do policjantów rodzice zamordowanej Kornelii mają o to, że nie potraktowali ich poważnie. Gdy 12 lutego informowali zaniepokojeni, że córka nie wróciła na noc, mieli usłyszeć zapewnienia, że to młodzieńczy bunt, a zaginiona sama wróci. Jej ciało znaleziono 26 kwietnia.

Rzecznik policji z Piaseczna nadkom. Jarosław Sawicki w Polsat News tłumaczył zachowanie funkcjonariuszy, którzy ukarali mandatami żałobników na Skwerze Kisiela. – W związku ze stanem epidemicznym wezwaliśmy grupę osób do rozejścia się – poinformował. Kiedy nie wszyscy posłuchali polecenia, mundurowi wylegitymowali 7 osób.

– Trzy z nich otrzymały mandaty karne, wobec dwóch dorosłych osób skierowane zostały wnioski do sądu, a wobec dwóch nieletnich wnioski do sądu rodzinnego – przekazał przedstawiciel policji. Dodawał, że pojawiło się "za dużo niepotrzebnych emocji" i podkreślał, że policja nie chce eskalacji.

Grupa manifestantów z Piaseczna podkreśla, że mowa o zaledwie kilkunastu osobach, których pilnowało ponad dwa razy tyle mundurowych. Jak cytuje Polsat News, mieli krzyczeć: "Zobaczcie ile jest policji, jak trzeba było szukać Kornelii to jej nie szukali". Sama rodzina Kornelii także ma żal do policji, głównie za bezczynność i ignorowanie próśb o poważne podejście do zaginięcia 16-latki.

„To była egzekucja”

Przypomnijmy, że Kornelia K. wyszła z domu 11 lutego. Dzień później rodzice nastolatki zgłosili jej zaginiecie na policji w Piasecznie. Po ponad dwóch miesiącach, 26 kwietnia 2020 roku, przypadkowa osoba znalazła zwłoki dziewczyny przy rezerwacie Łęgi Oborskie w gminie Konstancin-Jeziorna pod Warszawą. Ciało było zakopane i przysypane liśćmi.

W związku ze śmiercią Kornelii zatrzymany został 25-letni Patryk B. oraz 16-letnia Martyna Sz. Obydwoje usłyszeli zarzuty zabójstwa. Mężczyzna trafił na trzy miesiące do aresztu, Martyna Sz. do schroniska dla nieletnich. Na razie nie wiadomo, jakie były motywy ich działania. Jak relacjonuje Polsat News, w komunikatach śledczych pojawia się informacja o „błahych powodach”„młodzieżowych porachunkach”. Oskarżeni są parą.

Jak doszło do zamordowania nastolatki? W środę w Konstancinie odbyła się wizja lokalna z udziałem domniemanych sprawców. Szczegóły lutowych zajść przybliżają „Wydarzenia” Polsatu. – Z ustaleń śledczych wynika, że Kornelia wyszła z domu z koleżanką Martyną Sz. i to właśnie Sz. zaprowadziła ją na jeden z parkingów w Konstancinie – przekazał dziennikarz Polsat News Rafał Mierzejewski.

Na parkingu na nastolatki miał czekać Patryk B., który oddał w kierunku Kornelii K. kilka strzałów z wiatrówki, celując w głowę. Następnie, razem z Martyną Sz., miał przydusić 16-latkę, by mieć pewność, że nie żyje. „Śledczy mówią, że to była egzekucja”– relacjonuje Polsat.

Źródło: Polsat News