Damięcki domagając się od Jarosława Kaczyńskiego przeprosin, wyznaczył mu na to termin 24 godzin. Obiecywał też, że jeśli jego żądanie nie zostanie spełnione, to nie spocznie w dążeniu do usunięcia polityka z życia politycznego kraju. Kiedy minęły wspomniane 24 godziny, a potem kolejne, internauci pytali, co dalej. W końcu w środę 10 czerwca na profilu Damięckiego pojawiła się plansza z napisem „Wind of change” (wiatr zmian) i kilkoma zdaniami.
„Szanowni Państwo. Pan Jarosław Kaczyński nie przeprosił. Co zamierzam? Zamierzam skorzystać z jednego z najważniejszych praw obywatelskich, jakie daje mi Konstytucja – oddać swój głos w WYBORACH. Tylko w ten sposób mogę doprowadzić do zmian, których oczekuję. Zamierzam też namawiać do tego wszystkich, którzy do tej pory nie zamierzali z tego prawa skorzystać. Mój głos się liczy, Twój też. Obywatel Mateusz Damięcki” – czytamy. Wpis zebrał ponad 2,5 tys. reakcji, ale chyba nie tego oczekiwali fani aktora, co można wyczytać w ponad 300 komentarzach pod postem.
Słowa Kaczyńskiego i żądanie Damięckiego
W ubiegłym tygodniu w trakcie wystąpienia Barbary Nowackiej w Sejmie Jarosław Kaczyński podszedł do ław, zajmowanych przez rząd. – Mam prośbę, to jest wotum w stosunku do pana ministra. Zachowujcie się odpowiednio. Proszę usiąść – powiedział Borys Budka. W odpowiedzi szef PO miał usłyszeć od Glińskiego, że „całe to wotum nieufności to hucpa”. – Panie pośle Budka przywołuję pana do porządku – odparł prowadzący obrady Ryszard Terlecki. Po chwili prezes PiS nazwał posłów PO „chamską hołotą”.
Wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego była szeroko komentowana przez polityków i dziennikarzy. Głos w sprawie zabrał także Mateusz Damięcki. „Już bardziej chyba nie można okazać pogardy wobec człowieka, na rzecz którego powinien pracować zarówno rząd, jak i parlament. Wobec obywatela, Polaka, wyborcy. Wobec mnie. Panie Kaczyński, nie zna mnie pan, a mówi o mnie takie słowa?” – napisał aktor na swoim profilu na Facebooku.
„To przecież pan dla mnie jest, a nie ja dla pana, to przecież ja pana ze swoich podatków opłacam. Proszę się ze mną spotkać i powiedzieć mi w prosto w twarz to wszystko co pan wczoraj mówił w Sejmie, budynku, do którego chodziłem jako dziecko, a przewodniczka wycieczki przekonywała mnie, że to jest miejsce symbolizujące naszą wolność, demokrację, poszanowanie obywateli, symbol zwycięstwa nad autorytarnym reżimem” – dodał w dalszej części wpisu.
„Popełnił pan wiele błędów, ale ten jest jest niewybaczalny”
Mateusz Damięcki podkreślił, że Sejm nadal jest dla niego symbolem najwyższych wartości. „Swoim zachowaniem udowodnił pan, że nie pasuje pan do tego miejsca. Domagam się przeprosin. Proszę napisać do mnie na priv. Daję panu 24 godziny. Jeśli nie przeprosi pan mojej żony, moich rodziców, mnie i moich wszystkich krewnych i krewnych mojej żony, jeżeli nie przeprosi pan Frania, mojego syna – obiecuję panu, że nie spocznę w dążeniu do usunięcia pana z życia politycznego mojego kraju” – zaapelował aktor. „Popełnił pan wiele błędów. Ale ten jest jest niewybaczalny. Okazał pan pogardę wobec mojego dziecka. Tknął pan Frania. I będzie to pana bardzo, bardzo drogo kosztowało” – podsumował.