Samochodem Jarosława Zielińskiego dziennikarze zainteresowali się, kiedy w sobotę 20 czerwca zobaczyli polityka na wiecu wyborczym Andrzeja Dudy w Białymstoku. Poseł PiS miał przyjechać na spotkanie pojazdem Służby Ochrony Państwa i według informatora portalu, „zaparkował za kościołem, by nie rzucać się w oczy”. Po rozpytaniu w ministerstwie okazało się, że polityk wciąż korzysta nie tylko z rządowi limuzyny, ale i ochrony SOP.
– Minister Mariusz Kamiński pozostawił ochronę Zielińskiemu. W praktyce pełnią ona rolę taksówki, gdy poseł jeździ do stolicy bądź bierze udział w jakichś uroczystościach w swoim okręgu wyborczym – przekazał rozmówca TVN24.pl.
Oprócz pojazdu, Zielińskiego ma chronić tzw. mała grupa ochronna, czyli przeszkolony kierowca oraz oficer ochrony. Rzecznik SOP na pytania dziennikarzy odpowiedział jedynie, że „metody i formy działań SOP stanowią informacje niejawne”. Sam poseł nie skomentował sprawy.
TVN24.pl spekuluje, że ochrona Zielińskiego może wiązać się z niechęcią byłych pracowników służb, którym rząd PiS odebrał emerytury. Istotną rolę w tym procesie miał odegrać właśnie Jarosław Zieliński. Portal przypomniał przy tym, że emerytury stracili także ci policjanci i agenci, którzy w PRL przepracowali np. tylko rok, a w wolnej Polsce kolejnych kilkadziesiąt lat.
Czytaj też:
Interia podsumowuje rok w SOP: 63 kolizje w ciągu rokuCzytaj też:
„Czołem panie ministrze!”. Tak dzieci witały Jarosława ZielińskiegoCzytaj też:
Afera parasolowa. Wiceminister Zieliński odpowiada na krytykę