List RPO do Komendanta Stołecznego Policji mł. insp. Jacka Kędziory otrzymała w środę. Kochanowski poprosił w nim o "zbadanie zasadności i legalności podjętych czynności". Podkreśla on, że środki przymusu - "głęboko ingerujące w prawa i wolności obywatelskie" - należy stosować uwzględniając proporcje do rzeczywistego zagrożenia stwarzanego przez osoby, wobec których zostały zastosowane.
"Pan dr Kochanowski powołuje się na informacje prasowe, a nie ma pełnej wiedzy o sprawie, jaka wynika z jej materiałów. Nasze informacje i późniejsze efekty postępowania potwierdzały zasadność decyzji" - powiedział PAP rzecznik KSP Mariusz Sokołowski. Dodał, że działania policji w domu Czarzastego i dwóch domach jego dzieci zostały sfilmowane przez policyjną ekipę filmową i zdarzenia przedstawiają się inaczej, niż opisał je Czarzasty.
RPO zwraca uwagę, że podstawową przesłanką stosowania przez policję środków przymusu (m.in. siły fizycznej, pałki, kajdanek, psa służbowego, broni gładkolufowej - PAP), jest niepodporządkowanie się legalnym poleceniom. Powołuje się też na przyjęty przez Komitet Ministrów Rady Europy Europejski Kodeks Etyki Policji z 2001 r.
"Wskazano w nim, że użycie przez policję siły może nastąpić tylko wówczas, gdy jest to niezbędne i tylko w takim zakresie, jaki jest wystarczający do osiągnięcia prawnie uzasadnionego celu" - przypomniał Kochanowski.
W piątek Czarzasty - były sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, kierujący dziś Stowarzyszeniem Ordynacka - mówił o bezprawnej, jego zdaniem, interwencji antyterrorystów w domach jego i jego dzieci. Zapowiadał też skargę sądową na działania policji.
Opisywał, jak dzień wcześniej do trzech domów - jego, jego syna i jego córki - weszły dwie brygady antyterrorystyczne. "Obydwie po 30 osób. Zablokowano ulicę, na której mieszkam. Weszli tam - jak mówili - by szukać wspólnika lub broni zabitego na ulicy, na której mieszkam, bandyty Michała Gruszczyńskiego" (zabójcy dwóch osób z Wołomina - PAP) - powiedział Czarzasty.
Jak mówił Czarzasty, kazano mu wraz z całą rodziną leżeć na podłodze i nie ruszać się. "Próbowano przeszukać mieszkania, ale nie za bardzo się do tego przykładano. Nikogo nie wylegitymowano poza mną, chociaż szukano przecież bandyty" - podkreślił.
Antyterroryści - zaznaczył - nie mieli pozwolenia, by wejść do domów jego i córki. "Jeżeli chodzi o dom mojego syna, to - ponieważ dom był pusty, bo spał on u nas - otworzono jego dom pistoletem maszynowym" - mówił Czarzasty.
Opowiadał, że gdy leżał na podłodze i zrobiło mu się niewygodnie, spytał, czy może ruszyć głową. "Wtedy usłyszałem od trzymających przy mojej głowie pistolety antyterrorystów: +nie ruszaj się, bo cię k... zabiję+" - relacjonował.
Syna - mówił Czarzasty - zatrzymano pod pretekstem, że ukrywał bandytę i wypuszczono po godzinie. Oświadczył, że nikt go nie przeprosił i zapowiedział, że najdalej we wtorek skieruje do sądu "wniosek o rozpatrzenie całej sprawy".
"Prokurator zatwierdził wszystkie decyzje policji o przeszukaniach w domach" - powiedziała PAP w środę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, Renata Mazur.
ab, pap