– W Polsce działa kilka czynników, które napawają mnie głębokim pesymizmem. Uważam, że polskim eposem narodowym nie jest „Trylogia” Sienkiewicza, ani „Pan Tadeusz”, tylko „Zemsta” Fredry. Z Cześnikiem Raptusiewiczem, Rejentem Milczkiem, hordami Papkinów i murem pośrodku – powiedział psycholog w rozmowie z „Wprost” odpowiadając na pytania, czy jego zdaniem w podzielonej Polsce, czego wyrazem może być wynik wyborów prezydenckich, możliwe jest pojednanie.
– Trzeba rozmawiać. Ale rozmowa możliwa jest tylko wtedy, gdy naprzeciwko nas staje ktoś, kogo obdarzamy pewną dozą szacunku. I nie myślimy o nim w punkcie wyjścia, że to nasz śmiertelny wróg, który zasługuje na naszą pogardę – stwierdził prof. Dobroczyński.
Pytany o to, jak rozmawiać z ludźmi, których poglądy są sprzeczne z naszymi, jak prowadzić pojednawczą rozmowę z ksenofobem, czy antysemitą, powiedział:
– Jeśli „prawdziwy Polak” zaczyna ze mną dyskusję na temat „polskości”, czy wyższości naszego „narodu”, mówię mu, że możemy ją kontynuować, jeśli wykona badania genetyczne i wykaże do kilku pokoleń wstecz, jakie ma korzenie. Jeśli mówi, że Żydzi są tu gośćmi odpowiadam, że powinien w takim razie niezbicie wykazać, że jego przodkowie na tym terenie zamieszkiwali wcześniej niż Żydzi, co oznacza kilkaset lat, i że on sam nie ma przy tym korzeni ukraińskich, niemieckich, rosyjskich, szwedzkich czy mongolskich. Jakichkolwiek innych.
Zdaniem prof. Dobroczyńskiego rozmowę z homofobem można rozwiązać w ten sposób:
– Doprowadzam argumentację kościelną do absurdu. Głosi ona, że homoseksualizm jest dewiacją, która ma charakter nie tylko seksualny, ale ogarnia całość osobowości. A zatem wszelki rodzaj ekspresji człowieka o skłonnościach homoseksualnych to potencjalne zagrożenie. Czyli każdy, kto twierdzi, że homoseksualizm to zaraza, nie może mieć do czynienia z dziełami, wynalazkami i towarami stworzonymi przez osoby homoseksualne. Bo mu zagrażają. No to zobaczmy gdzie to nas zaprowadzi. Współczesny komputer wynalazł w zasadzie Alan Turing, homoseksualista. Szefem Apple jest Tim Cook, też gej. Zatem homofob, uczciwy homofob swojego iPhone’a powinien wrzucić do kanału, a zamiast z komputera – korzystać z liczydła. I koniec. Do Kaplicy Sykstyńskiej nie powinien wchodzić, na widok Mony Lisy ma natychmiast zamknąć oczy, Szymanowskiego i Czajkowskiego nie wolno mu słuchać. O lekturze Platona, Arystotelesa czy powoływaniu się na Sokratesa – musi zapomnieć na wieki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.