Według danych Światowej Organizacji Zdrowia zmarło tam 107 232 spośród ponad 3,3 mln ludzi, którzy zachorowali na COVID-19. Mimo to wielka brazylijska metropolia, dawna stolica Rio de Janeiro, została otwarta dla turystów. Pielgrzymi i zwiedzający mogą tam m.in. udawać się na wzgórze Corcovado – symbol Rio; na szczycie wzgórza znajduje się słynna figura Chrystusa.
Drugim krajem Ameryki Południowej najmocniej zaatakowanym przez pandemię jest Peru. Zachorowało tam 525 803 mieszkańców, a zmarło 26 075. Rząd nowego premiera kraju Waltera Martosa, który w swym programie na pierwszym miejscu postawił walkę z pandemią i zaostrzył środki ostrożności, ogłosił żałobę narodową. Meksyk, trzeci kraj regionu najmocniej zaatakowany przez koronawirusa, zarejestrował 517 714 przypadków choroby i 56 543 zgony.
Groźny nie tylko koronawirus
Panamerykańska Organizacja Zdrowia (PAHO) w ogłaszanych w ostatnich dniach ekspertyzach ostrzega, iż regionowi równolegle do ataku koronawirusa grozi w najbliższej przyszłości nasilenie epidemii takich chorób zakaźnych jak denga, żółta febra, malaria i gruźlica. W związku z wybuchem pandemii COVID-19 w wielu krajach Ameryki Łacińskiej i Karaibów zaniechano szczepień przeciwko tym chorobom. Chodziło bowiem o zaoszczędzenie środków i skierowanie ich na zwalczanie koronawirusa.
Eksperci PAHO obawiają się, że w najbliższym czasie gwałtowne nasilenie tych chorób zakaźnych może się nałożyć na pandemię koronawirusa. W sytuacji, w której dosłownie poza dwoma krajami kontynentu, Urugwajem i Kostaryką, systemy ochrony zdrowia nie są w stanie prowadzić skutecznej walki z COVID-19, może to zagrażać jednoczesnym atakiem kilku epidemii naraz – ostrzega ekspertka PAHO Josefina Coloma.