W czwartek 20 sierpnia przed godziną 23:00 poseł Solidarnej Polski Mariusz Kałużny postanowił podzielić się na Twitterze swoim zdaniem na temat platformy streamingowej Netflix i treści, które są na niej dostępne. „Czy można wycofać wykupiony pakiet na Netflix?” – zapytał na początku wpisu. „Skala homopropagandy, genderyzmu i całej tej tęczowej przemocy jest zatrważająca. Nie jest to warte jednego grosza!” – stwierdził dalej.
Zamieszczony przez polityka post wzbudził duże zainteresowanie – pojawiło się pod nim wiele komentarzy, w których internauci żartowali z tego, że Kałużny nie potrafi anulować subskrypcji na Netfliksie. „Amazon Prime, HBO i nawet CDA, też są takie produkcje. Cóż pozostaje panu korzystanie z TVP, lub wykupywanie produkcji na VOD” – napisał jeden z internautów. „Jak można zostać posłem bez umiejętności odnalezienia i przeczytania regulaminu? Jakie zatem posiada Pan kompetencje?” – pytał kolejny.
„Genderyści” i „homopromotorzy”
Kałużny postanowił odpowiedzieć krytykującym go internautom w piątek. „Tych genderystów, homopromotorów i zwolenników tęczowego zniszczenia jest w Polsce nie więcej niż 2% (tyle głosowało na zbawcę Biedronia). Skąd ich taka nadreprezentacja na TT?” – pytał. Stwierdził ponadto, że stały sposób ataku tych osób to „brak szacunku do innych poglądów, obrażanie, kpina, grożenie i odbieranie praw”.
Pod nowym postem również posypały się komentarze zdenerwowanych osób. „To tak jak z sympatykami Solidarnej Polski, z zastrzeżeniem, że jest ich mniej niż 2% i nie potrafią w kpinę” – odpisał politykowi jeden z internautów. „Ja uważam, że jest ich niestety więcej i większości z nich głosowała na Trzaskowskiego” – dodał kolejny.
Czytaj też:
Joanna Lichocka do dziennikarzy: Pokażcie, ile sami zarabiacie