Korespondent TVN zatrzymany w Mińsku. „Oficjalnie było to sprawdzenie tożsamości”

Korespondent TVN zatrzymany w Mińsku. „Oficjalnie było to sprawdzenie tożsamości”

Mikrofon TVN24
Mikrofon TVN24 Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Majdański
Około 20 dziennikarzy zostało zatrzymanych w Mińsku przed rozpoczęciem kolejnych masowych protestów. Wśród nich jest dziennikarz „Faktów” TVN Andrzej Zaucha.

Od 9 sierpnia na Białorusi masowo wychodzą na ulice, aby zaprotestować przeciwko oficjalnym wynikom wyborów prezydenckich. Domagają się m.in. ich powtórzenia i odejścia Aleksandra Łukaszenki. Jak podaje agencja Reutera, w czwartek 27 sierpnia przed rozpoczęciem kolejnej demonstracji, białoruska policja zatrzymała około 20 dziennikarzy. Chodzi o korespondentów m.in. Reutersa, agencji AP, TASS, RIA Novosti, Belsatu, BBC oraz Radia Swoboda. Z informacji TVN24 wynika, że wśród zatrzymanych jest dziennikarz „Faktów” TVN Andrzej Zaucha oraz towarzyszący mu białoruski operator. O sprawie zostały powiadomione polskie służby konsularne. – W trybie pilnym uruchomiliśmy kanały dyplomatyczne. Usłyszeliśmy, że była to rutynowa kontrola – powiedział wiceszef MSZ Marcin Przydacz. – Cieszymy się, że cała operacja zakończyła się sukcesem, podczas zatrzymania nic mu się nie stało – podkreślił. – Jesteśmy w kontakcie z dziennikarzem, ale też z innymi osobami, które zostały zatrzymane. Na bieżąco monitorujemy sytuację i pozostajemy w stałym kontakcie z polskim konsulem, który zajmuje się sprawą na miejscu. O wszelkich postępach będziemy informować na bieżąco – powiedział Paweł Jabłoński Wirtualnej Polsce.

twitter

Po godzinie 20:30 poseł Michał Szczerba przekazał, że polski dziennikarz został zwolniony. „Nie ma zgody na bezprawne zatrzymywanie dziennikarzy zagranicznych i krajowych wykonujących pracę. To czas na reakcję społeczności międzynarodowej” – zaapelował polityk Platformy Obywatelskiej. – Do mnie i do mojego operatora podeszli tajniacy w cywilnych ubraniach, powiedzieli "milicja" i kazali pójść ze sobą. Poszliśmy do busa, czekaliśmy ok. 20 minut. Zebrali 16 osób, głównie z białoruskich mediów. Nie powiedziano nam dokąd jedziemy, kazano wyłączyć telefony. Na komisariacie spisano nas, sprawdzono dokumenty. Oficjalnie było to sprawdzenie tożsamości. Nie używano wobec nas przemocy, wszystko przebiegało kulturalnie – powiedział, podkreślając jednocześnie, że uniemożliwiono mu i innym dziennikarzom pracę – relacjonował Andrzej Zaucha.

twitter

Na nagraniach, które trafiły do sieci, widać, jak funkcjonariusze OMON zatrzymują niektórych demonstrantów. Według agencji Reutera powód zatrzymania pracowników mediów jest nieznany. Wiadomo jedynie, że cała grupa miała relacjonować wieczorne protesty w Mińsku. Z relacji świadków wynika, że zatrzymanym na Placu Niepodległości skonfiskowano telefony oraz dokumenty tożsamości.

twitter

Reakcja białoruskich władz

Białoruski resort spraw wewnętrznych zaprzecza, jakoby dziennikarze zostali zatrzymani. W komunikacie przekazano, że zostali oni przewiezieni na komisariat, gdzie zostaną sprawdzone ich akredytacje. Wszyscy ci, którzy będą posiadali ważne dokumenty, mają zostać zwolnieni.

Czytaj też:
Łukaszenka mówił o odebraniu Grodna przez Polskę. Ambasador pilnie wezwany do MSZ

Źródło: TVN24 / Reuters, Wirtualna Polska