Właściciela psa o imieniu Kobe podczas spaceru spotkała nieprzyjemna sytuacja. Zanim się zorientował, ciekawski czworonóg złapał do pyszczka leżącą na trawniku jednorazową maseczkę i zjadł niemal w całości. Przerażony mężczyzna zgłosił się do Szpitala Małych Zwierząt, który działa przy Uniwersytecie w Glasgow. Obawiał się, że połknięcie drucika, który był elementem maseczki, może poważnie uszkodzić układ pokarmowy jego ukochanego pupila. Weterynarze musieli wykonać zdjęcie USG, aby zobaczyć, jak duża jest maseczka, którą zjadł Kobe. Na szczęście w tym przypadku operacja nie była konieczna. Lekarze podali psu specjalny zastrzyk, który miał wywołać wymioty. Szczęśliwie zwierzak jest już całkowicie zdrowy.
„Opowiadamy historię Kobe, aby pokazać wszystkim, do jakiej tragedii mogą doprowadzić. Maseczka w żadnym wypadku nie jest zabawką dla psa czy kota i powinna się znajdować całkowicie poza zasięgiem naszych pupili. Po minie Kobe widać, że nie było to dla niego przyjemne doświadczenie. W jego przypadku skończyło się głównie na strachu właściciela, ale obecny w maseczce drucik mógł po połknięciu poczynić ogromne uszkodzenia w układzie pokarmowym czworonoga. W domu chowajmy maseczki, a na ulicy wyrzucajmy je do kosza. Mogą być nie tylko niebezpieczne dla zwierząt, ale także zaśmiecają środowisko” – podkreślili weterynarze ze szpitala w Glasgow.
Czytaj też:
Dane 18 tys. osób zakażonych koronawirusem omyłkowo trafiły do sieci