9 września na stronie Trybunału Konstytucyjnego pojawił się wniosek premiera Mateusza Morawieckiego o zbadanie konstytucyjności artykułu 4171 § 1 Kodeksu cywilnego o odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie organu władzy publicznej w zakresie w jakim pozwala on sądom orzekającym o odszkodowaniu samodzielnie zdecydować, czy rozporządzenie było zgodne z konstytucją.
Zaskarżony przepis brzmi mówi o tym, że „jeżeli szkoda została wyrządzona przez wydanie aktu normatywnego, jej naprawienia można żądać po stwierdzeniu we właściwym postępowaniu niezgodności tego aktu z Konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową lub ustawą”.
Mówiąc prościej, przedsiębiorcy ubiegający się o odszkodowania od Skarbu Państwa ze względu na lockdown uważają, że rozporządzenia COVID-owe były niezgodne z Konstytucją. W obecnym stanie prawnym, o tym czy rozporządzenia rzeczywiście są, czy nie są zgodne z konstytucją indywidualnie rozstrzygają sądy przed którymi będą się toczyć postepowania w tej sprawie.
Jednak zdaniem premiera może to prowadzić do sytuacji, w której jeden z sądów orzeknie o bezprawiu legislacyjnym, a inny oddali powództwo o odszkodowanie, uznając, że dane rozporządzenie nie narusza ustawy zasadniczej. Morawiecki argumentuje we wniosku, że przepis pozwalający na takie działanie sądów jest niezgodny z Konstytucją, gdyż nie wynika z niego obowiązek uprzedniego stwierdzenia niezgodności rozporządzenia z ustawą zasadniczą. Morawiecki uważa, że w takiej sytuacji o ewentualnej zgodności z konstytucją lub nie zaskarżanych przez obywateli rozporządzeń powinien orzekać Trybunał Konstytucyjny.
Chodzi o zablokowanie ewentualnych odszkodowań dla przedsiębiorców?
„Dziennik. Gazeta Prawna” zapytał o zdanie w tej sprawie wielu ekspertów. W rozmowie z dziennikarzami prof. Maciej Gutowski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu przypomina, że prawo do oceniania przez sądy rozporządzeń i innych aktów podustawowych wynika wprost z konstytucji oraz orzecznictwa TK. – W ustawie zasadniczej jest powiedziane, że sędziowie podlegają tylko konstytucji i ustawom. Nie ma ani słowa o rozporządzeniach – wyjaśnia. – A skoro tak, to sądy mają nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek oceny tego typu aktów. Gdyby były one związane aktami wydawanymi przez administrację rządową, utraciłyby władzę sądowniczą i przestały być sądami – twierdzi prof. Gutowski.
Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” uważa, ze wniosek premiera jest kuriozalny. – Zaskarżony przepis obowiązuje już od kilkudziesięciu lat i nigdy nie było wątpliwości co do tego, że sądy mogą, w ramach postępowań wszczynanych na jego podstawie, nie tylko oceniać rozporządzenia pod kątem ich zgodności z konstytucją – mówi „Dziennikowi. Gazecie Prawnej”. Jego zdaniem gdyby wniosek premiera został uwzględniony przez TK, to Trybunał zostałby kompletnie zawalony takimi sprawami i tym samym stałby się kompletnie niewydolny.
– Widać, że premier ma świadomość, iż sądy są niezawisłe, a przez to ich wyroki nieprzewidywalne dla polityków. Woli więc zaufać TK, który już nieraz przecież swoimi orzeczeniami udowodnił, że nie zrobi niczego, co nie spodobałoby się obecnej ekipie rządzącej – dodaje Markiewicz.
Do sprawy odniosła się również prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku. – Ostatnie doświadczenia pokazują, że jeśli premier kieruje cokolwiek do TK, to nie po to, by rozwiązać problem, lecz by odsunąć go od siebie, traktując sąd konstytucyjny jako zamrażarkę, lub aby rękami TK załatwić legalizację wątpliwych konstytucyjnie pomysłów egzekutywy – powiedział dziennikowi.
Z kolei reprezentujący przedsiębiorców domagających się odszkodowań mecenas Jacek Dubois, wprost przyznaje, ze jego zdaniem wniosek jest wyłącznie reakcją na skierowane przez nich wezwania do zapłaty za bezprawne wprowadzenie lockdownu.
Czytaj też:
Morawiecki oskarża Niemców. „Wymiar sprawiedliwości chronił zbrodniarzy, a nie ofiary”