To nie wewnątrz AWS, lecz na kongresach partii tworzących akcję, toczy się debata o przyszłości tej formacji i jej przywództwie
Liderzy SKL liczą się z rozpadem AWS
Podczas trzeciego kongresu Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego dyskutowano więc o sensie prezydenckich prawyborów (zdecydowana większość uczestniczących w debacie była za ich zorganizowaniem), o błędach kierownictwa akcji (de facto - o błędach Mariana Krzaklewskiego), o potrzebie wymiany liderów (sugerowano, że lepszym od Mariana Krzaklewskiego przywódcą i kandydatem na prezydenta byłby Maciej Płażyński), o przyszłości rządu (de facto - o braku pomysłów na zmianę stylu rządzenia), o strukturze i koncepcji działania AWS (SKL - jak inne partie - nie godzi się na przekształcenie polityczno-federacyj-nej formy AWS w scentralizowany RS AWS).
Krzaklewski kontra Płażyński
Zasadniczy spór nie toczył się między Janem Marią Rokitą i Mirosławem Styczniem, kandydatami na szefa stronnictwa, lecz między Krzaklewskim i Płażyńskim. Marian Krzaklewski nie potrafił ukryć zniecierpliwienia i irytacji, gdy usłyszał słowa marszałka krytykującego jego polityczne koncepcje i obarczającego elity AWS winą za spadek notowań. Posłuszeństwo wypowiedział przewodniczącemu działacz Ruchu Społecznego AWS, marszałek Sejmu, "oddolny" kandydat na premiera i prezydenta. Płażyński opowiedział się za niemiłą Krzaklewskiemu koncepcją prawyborów prezydenckich, a działacze SKL dali przewodniczącemu do zrozumienia, że być może nie on będzie wspieranym przez stronnictwo kandydatem na najwyższy urząd w państwie.
Centralizm (nie)demokratyczny
Dali też do zrozumienia, że "centralizm demokratyczny", który zdominował wybory szefa RS AWS, jak również wybory w NSZZ "Solidarność", nie są raczej szczytowym osiągnięciem partyjnej demokracji. SKL chce być partią rządzoną przez silne i wyraziste kierownictwo (gwarantuje to wybór Jana Rokity na prezesa partii, Aleksandra Halla na szefa rady politycznej oraz Artura Balazsa, Bronisława Komorowskiego, Jacka Janiszewskiego i Ireneusza Niewiarowskiego na wiceprezesów), ale nie partią wodzowską. Rokita będzie na pewno lojalny wobec lidera AWS w sprawach fundamentalnych, ale nie będzie tak uległy jak Mirosław Styczeń. Będzie też na pewno chciał mieć wpływ na strategię akcji, co oznacza ograniczenie roli Mariana Krzaklewskiego, gdyż inni szefowie partii wchodzących w skład AWS niecierpliwie czekają na pojawienie się osobistości zdolnej się przeciwstawić przewodniczącemu. Decyzje personalne kongresu SKL zapowiadają więc zmiany w prezydium AWS oraz w strategii akcji.
Zastanawiająca jest bezdyskusyjna porażka Mirosława Stycznia, dotychczasowego prezesa, wspieranego przez tak doświadczonych polityków, jak Wiesław Walendziak i Kazimierz Michał Ujazdowski. Styczeń otrzymał cztery razy mniej głosów niż Rokita. Niektórzy politycy SKL obawiają się, że władze partii zostaną zdominowane przez jedną opcję. - W niejednej partii byłem i wiem, że to konstrukcja rozłamowa. Gdy zarząd nie jest reprezentatywny, doły się buntują - nie kryje obaw jeden z delegatów. - Rokita wygrał, więc trudno wymagać, by nie dobierał sobie ludzi, z którymi dobrze mu się współpracuje - ripostuje Jacek Janiszewski, jeden z nowych wiceprzewodniczących.
Program Rokity
"Wybory prezydenckie wpłyną na przyszłość AWS - czy nam się to podoba, czy nie. Dlatego należy podjąć działania ofensywne" - mówił Jan Maria Rokita. Jego zdaniem (wbrew opinii Mariana Krzaklewskiego), AWS powinna być sojuszem wyborczym czterech partii - bez NSZZ "Solidarność". "Nie możemy udawać, że wspieramy koncepcję polityczną przewodniczącego. To byłoby nieuczciwe" - apelował Rokita. Nowy prezes przedstawił spójny plan działania - "pięć kroków" SKL. Wyznaczył także nowy cel: jeśli nie będzie innej możliwości, SKL powinno być zdolne do samodzielnego startu w wyborach parlamentarnych. Oznacza to dążenie do radykalnego zwiększenia popularności partii w społeczeństwie, co - zdaniem wielu delegatów - będzie się wiązało z coraz wyrazistszą krytyką poczynań rządu. Będzie to o tyle trudne, że aż dziewięciu działaczy stronnictwa piastuje wysokie funkcje w administracji rządowej, SKL ponosi więc współodpowiedzialność za rząd Jerzego Buzka. Skądinąd premier - namawiając Marka Biernackiego, szefa MSWiA, do pozostania w rządzie - pośrednio uniemożliwił poszerzenie wpływów SKL. Gdy bowiem Biernacki zapowiedział, że ustąpi, jako prawie pewnego kandydata na jego następcę wymieniano Jana Marię Rokitę (on sam temu zaprzeczał). W najbliższej przyszłości - wzmocniony wyborem na szefa partii - Rokita mógłby być nawet kandydatem na szefa rządu.
Podczas trzeciego kongresu Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego dyskutowano więc o sensie prezydenckich prawyborów (zdecydowana większość uczestniczących w debacie była za ich zorganizowaniem), o błędach kierownictwa akcji (de facto - o błędach Mariana Krzaklewskiego), o potrzebie wymiany liderów (sugerowano, że lepszym od Mariana Krzaklewskiego przywódcą i kandydatem na prezydenta byłby Maciej Płażyński), o przyszłości rządu (de facto - o braku pomysłów na zmianę stylu rządzenia), o strukturze i koncepcji działania AWS (SKL - jak inne partie - nie godzi się na przekształcenie polityczno-federacyj-nej formy AWS w scentralizowany RS AWS).
Krzaklewski kontra Płażyński
Zasadniczy spór nie toczył się między Janem Marią Rokitą i Mirosławem Styczniem, kandydatami na szefa stronnictwa, lecz między Krzaklewskim i Płażyńskim. Marian Krzaklewski nie potrafił ukryć zniecierpliwienia i irytacji, gdy usłyszał słowa marszałka krytykującego jego polityczne koncepcje i obarczającego elity AWS winą za spadek notowań. Posłuszeństwo wypowiedział przewodniczącemu działacz Ruchu Społecznego AWS, marszałek Sejmu, "oddolny" kandydat na premiera i prezydenta. Płażyński opowiedział się za niemiłą Krzaklewskiemu koncepcją prawyborów prezydenckich, a działacze SKL dali przewodniczącemu do zrozumienia, że być może nie on będzie wspieranym przez stronnictwo kandydatem na najwyższy urząd w państwie.
Centralizm (nie)demokratyczny
Dali też do zrozumienia, że "centralizm demokratyczny", który zdominował wybory szefa RS AWS, jak również wybory w NSZZ "Solidarność", nie są raczej szczytowym osiągnięciem partyjnej demokracji. SKL chce być partią rządzoną przez silne i wyraziste kierownictwo (gwarantuje to wybór Jana Rokity na prezesa partii, Aleksandra Halla na szefa rady politycznej oraz Artura Balazsa, Bronisława Komorowskiego, Jacka Janiszewskiego i Ireneusza Niewiarowskiego na wiceprezesów), ale nie partią wodzowską. Rokita będzie na pewno lojalny wobec lidera AWS w sprawach fundamentalnych, ale nie będzie tak uległy jak Mirosław Styczeń. Będzie też na pewno chciał mieć wpływ na strategię akcji, co oznacza ograniczenie roli Mariana Krzaklewskiego, gdyż inni szefowie partii wchodzących w skład AWS niecierpliwie czekają na pojawienie się osobistości zdolnej się przeciwstawić przewodniczącemu. Decyzje personalne kongresu SKL zapowiadają więc zmiany w prezydium AWS oraz w strategii akcji.
Zastanawiająca jest bezdyskusyjna porażka Mirosława Stycznia, dotychczasowego prezesa, wspieranego przez tak doświadczonych polityków, jak Wiesław Walendziak i Kazimierz Michał Ujazdowski. Styczeń otrzymał cztery razy mniej głosów niż Rokita. Niektórzy politycy SKL obawiają się, że władze partii zostaną zdominowane przez jedną opcję. - W niejednej partii byłem i wiem, że to konstrukcja rozłamowa. Gdy zarząd nie jest reprezentatywny, doły się buntują - nie kryje obaw jeden z delegatów. - Rokita wygrał, więc trudno wymagać, by nie dobierał sobie ludzi, z którymi dobrze mu się współpracuje - ripostuje Jacek Janiszewski, jeden z nowych wiceprzewodniczących.
Program Rokity
"Wybory prezydenckie wpłyną na przyszłość AWS - czy nam się to podoba, czy nie. Dlatego należy podjąć działania ofensywne" - mówił Jan Maria Rokita. Jego zdaniem (wbrew opinii Mariana Krzaklewskiego), AWS powinna być sojuszem wyborczym czterech partii - bez NSZZ "Solidarność". "Nie możemy udawać, że wspieramy koncepcję polityczną przewodniczącego. To byłoby nieuczciwe" - apelował Rokita. Nowy prezes przedstawił spójny plan działania - "pięć kroków" SKL. Wyznaczył także nowy cel: jeśli nie będzie innej możliwości, SKL powinno być zdolne do samodzielnego startu w wyborach parlamentarnych. Oznacza to dążenie do radykalnego zwiększenia popularności partii w społeczeństwie, co - zdaniem wielu delegatów - będzie się wiązało z coraz wyrazistszą krytyką poczynań rządu. Będzie to o tyle trudne, że aż dziewięciu działaczy stronnictwa piastuje wysokie funkcje w administracji rządowej, SKL ponosi więc współodpowiedzialność za rząd Jerzego Buzka. Skądinąd premier - namawiając Marka Biernackiego, szefa MSWiA, do pozostania w rządzie - pośrednio uniemożliwił poszerzenie wpływów SKL. Gdy bowiem Biernacki zapowiedział, że ustąpi, jako prawie pewnego kandydata na jego następcę wymieniano Jana Marię Rokitę (on sam temu zaprzeczał). W najbliższej przyszłości - wzmocniony wyborem na szefa partii - Rokita mógłby być nawet kandydatem na szefa rządu.
Więcej możesz przeczytać w 13/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.