Poszukiwanie moralnych drogowskazów dla całego świata to w dzisiejszych czasach niewdzięczna i morderczo trudna praca. Szczególnie, jeśli bierze się za nią grono sytych i zadowolonych z siebie akademików, którzy sami mają nieczyste sumienia. A przecież jeszcze nie tak dawno szanowną kapitułę nagrody Nobla trzeba było mocno przerzedzić, gdy okazało się, że dystyngowane towarzystwo kryje seksualne przestępstwa męża jednej z członkiń Komitetu. W takich warunkach łatwo o strzał ślepymi nabojami. Szczególnie w tak niewymiernej a jednocześnie popularnej wśród gawiedzi kategorii, jaką jest Pokojowa Nagroda Nobla. W tym roku wyróżniono nią WFP, czyli Światowy Program Żywnościowy ONZ. Z pozoru trudno o lepszą kandydaturę, bo przecież kto nas nie przyklaśnie altruistom, ratującym dzieci głodujące w Afryce i ofiary wojen na Bliskim Wschodzie?
Problem z nagrodą dla WFP jest jednak taki, jak z wieloma poprzednimi tego typu nagrodami. Kij ma jak zwykle dwa końce, a Komitet Noblowski skupia się jak zwykle tylko na jednym, niestety, tym krótszym i lepiej wyglądającym.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.