Zdanie prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie tzw. „piątki dla zwierząt” jest praktycznie takie samo, jak Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Były już minister rolnictwa w krytyce ustawy i PiS zabrnął tak daleko, że jego przyszłość w partii stała się bardzo wątpliwa. Pojawiły się nawet pogłoski, że Ardanowski był już jedną nogą w Pałacu Prezydenckim, ale został w Sejmie, żeby nie było smutno pozostałym buntownikom, którzy głosowali przeciwko noweli o ochronie zwierząt.
Czytaj też:
15 zawieszonych posłów PiS mięknie. „Rozstajemy się niechętnie”
Prezydent Duda również jest konsekwentny. – Daliśmy konkretny sygnał, który był wcześniej przemyślany. Podczas dożynek prezydent wyraźnie zasugerował, że zawetuje ustawę, bo dba o dobro polskiej wsi. Nie ma w tej chwili okoliczności, które skłoniłyby prezydenta do zmiany decyzji. Dla nas sytuacja jest taka sama jak była wtedy – mówi „Wprost” bliski współpracownik głowy państwa. Dodaje, że poprawki senackie nie mają żadnego znaczenia, bo mogą zostać odrzucone w Sejmie.
Dla prezesa Kaczyńskiego wejście w życie ustawy stało się sprawą honorową, co oznacza, że cel musi zostać osiągnięty, nie zważając na środki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.