Ryszard Krauze, Roman Giertych i 10 innych osób, zostało w czwartek zatrzymanych z powodu podejrzenia wyprowadzenia i przywłaszczenia około 92 mln złotych ze spółki Polnord. W sobotę sąd w Poznaniu nie uwzględnił wniosków prokuratury o tymczasowe aresztowanie Ryszarda Krauze oraz czterech innych osób.
Na to odpowiedziała w niedzielę Prokuratura Regionalna w Poznaniu, zapowiadając zażalenie na decyzję sądu. W obszernym oświadczeniu poinformowano, że zarzuty prokuratury to efekt „obszernego śledztwa, wszczętego w 2017 r”., podczas którego zgromadzono „obszerny materiał dowodowy”.
Według prokuratury, wśród dowodów są zeznania najbliższych współpracowników Ryszarda Krazue i Romana Giertycha, a także dziesiątki tysięcy dokumentów, korespondencji, danych z kont bankowych i wyjaśnienia niektórych spośród zatrzymanych.
Na czym to miało polegać?
Dalej prokuratura wyjaśnia, na czym polegać miał proceder. „Służył do tego m.in. łańcuszek firm zakładanych przez współpracowników adwokata Romana G., które nie zatrudniały żadnych pracowników i nie prowadziły żadnej działalności gospodarczej. Dysponując kapitałem zakładowym w wysokości zaledwie 5 000 zł, obracały milionami” – podaje prokuratura. „Jedna z takich firm kupiła za 7 mln zł działkę w Wielkopolsce, by po zaledwie ośmiu dniach odsprzedać ją spółce Polnord za niemal 27 mln złotych. Polnord nie zdecydował się na zakup działki od pierwotnego właściciela po cenie rynkowej, mimo że znał ofertę, lecz dopiero od pośrednika za ponad czterokrotnie wyższą kwotę. Około 20 mln zł zysku z transakcji zostało wytransferowanych do spółek kontrolowanych przez biznesmena Ryszarda K., w tym do Prokom Investments SA”. – czytamy dalej. „Podobną drogą, poprzez spółki-słupy, z Polnordu do Prokomu trafiło jeszcze ponad 70 mln zł pochodzących ze sprzedaży bezwartościowych wierzytelności. Zostały następnie wytransferowane do podmiotów gospodarczych zarejestrowanych m.in. na Cyprze” – wyjaśniono.
Czytaj też:
Pełnomocnik Romana Giertycha komentuje decyzję sądu. „To się zdarza niezwykle rzadko”