Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła śledztwo dotyczące śmierci Dawida Kosteckiego. Dochodzenie dotyczyło rzekomego znęcania się nad osadzonym w areszcie na Białołęce oraz niedopełnienia obowiązków przez strażników więziennych. – Zebrane dowody jednoznacznie wskazują na to, że do zgonu Dawida Kosteckiego nie przyczyniły się osoby trzecie i był on wynikiem samobójstwa. Nikt nie nakłaniał i nie zmuszał Dawida Kosteckiego do targnięcia się na własne życie ani też nie znęcał się nad nim fizycznie i psychicznie w czasie jego pobytu w Areszcie Śledczym – tłumaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prokurator Katarzyna Skrzeczkowska w rozmowie z tvp.info.
Zażalenie na postanowienie prokuratury złożył pełnomocnik rodziny zmarłego sportowca, Roman Giertych. Skrzeczkowska przypomniała, że mecenas zarzucał śledczym uchybienia procesowa oraz „forsował – również w mediach – wersję, że zgon ten był wynikiem zabójstwa”. Sąd Okręgowe Warszawa-Praga przychylił się jednak ku orzeczeniu sądu i stwierdził, że „śledztwo prowadzone było ze szczególną skrupulatnością i rzetelnością, a prokurator po zgromadzeniu obszernego materiału dowodowego podjął właściwą decyzję w tej sprawie”.
Śmierć Dawida Kosteckiego
Dawid Kostecki zmarł 2 sierpnia 2019 roku nad ranem w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Bokser miał powiesić się na pętli z prześcieradła, leżąc w łóżku pod kocem. Sekcja zwłok Kosteckiego, którą zleciła prokuratura, wykluczyła udział w jego śmierci osób trzecich. Rodzina od początku nie wierzyła jednak w taką wersję wydarzeń.
Pełnomocnicy krewnych boksera – Roman Giertych i Jacek Dubois twierdzili, że Dawida Kosteckiego obezwładniono, a jego samobójstwo zostało upozorowane. Przekonywali w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że „ich hipoteza jest sensacyjna”. – Kostecki został porażony paralizatorem domowej roboty, a gdy stracił przytomność, powieszono go, pozorując samobójstwo. Motywem miała być zemsta przestępców. Wykończyła go subkultura więzienna na polecenie człowieka, przeciwko któremu zeznawał. Zrobiono to z zemsty albo żeby nie dopuścić do dalszych zeznań. To najbardziej prawdopodobna wersja – tłumaczył Giertych.
Czytaj też:
Ziobro chce uchylenia immunitetu Nitrasa. „Kopnął posłankę w udo i znieważył wulgarnym słowem”