Na swoim profilu na Facebooku Roman Giertych wystosował list do prokuratora, który wydał decyzję o jego zatrzymaniu. „Skoro miał pan odwagę wydać decyzję o moim zatrzymaniu, skoro miał pan odwagę wydać rozkaz o nałożeniu mi przed budynkiem sądu na oczach moich klientów kajdanek,
skoro miał pan odwagę przeszukać kancelarię adwokacką pod moją nieobecność, skoro miał pan odwagę nakazać ogłoszenie mi zarzutów, gdy byłem nieprzytomny, skoro miał pan odwagę stawiać zarzut o działanie na szkodę spółki, która nie czuje się pokrzywdzoną, i przewidzieć wyniki toczonych przez nią skomplikowanych procesów cywilnych, skoro miał Pan odwagę zatwierdzić środki zapobiegawcze bez ważnie ogłoszonego zarzutu i pozbawić moich klientów pomocy prawnej poprzez zakazanie mi wykonywania mojego zawodu. To niech pan wreszcie zdobędzie się na odwagę i przekaże moje zażalenia na sądu” – napisał mecenas.
Adwokat podkreślił, że już tydzień czeka, aż „akta zostaną przeniesione na drugą ulicę i zapewnią mu możliwość skorzystania z prawa do niezawisłego sądu”. Giertych przypomniał, że zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego i regulaminem postępowania prokuratury takie przekazanie ma się odbyć niezwłocznie. „Po raz kolejny gwałcone są moje prawa i lekceważona jest procedura” - żalił się Roman Giertych.
Zatrzymanie Romana Giertycha
Roman Giertych został zatrzymany w czwartek 15 października. Razem z nim zatrzymano także 11 innych osób, w tym biznesmena Ryszarda Krauzego. Zdaniem prokuratury, Giertych brał udział w wyprowadzeniu ponad 90 mln zł ze spółki Polnord. Mimo trudności podczas przesłuchania, Giertychowi postawiono zarzut z art. 296 Kodeksu karnego (o nadużycie zaufania lub uprawnień w obrocie gospodarczym) w związku z art. 284 kk (przywłaszczenie). Grozi za to do 10 lat więzienia. Żaden z podejrzanych nie został tymczasowo aresztowany.
Podczas przeszukania w domu adwokata, Giertych źle się poczuł i stracił przytomność. Od tamtej pory przebywa w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie. Z uwagi na pogarszający się stan zdrowia byłego ministra edukacji, w poniedziałek 19 października zlecone zostały badania toksykologiczne.
Czytaj też:
Prokuratura ma ścigać organizatorów protestów po wyroku TK. Może im grozić do 8 lat więzienia