Grupa dziennikarzy relacjonujących środowy Marsz Niepodległości padła ofiarą agresji policji na stacji PKP Warszawa Stadion, położonej w pobliżu Stadionu PGE Narodowego. Wśród bitych pałkami znalazła się m.in. dziennikarka „Newsweeka”, Renata Kim. W swojej relacji podkreślała, że przedstawiciele prasy wielokrotnie podkreślali, iż wykonują swoje obowiązku. Policjanci nie mogli więc nie wiedzieć, kogo biją.
„Nie pomogło to, że krzyczeliśmy, że jesteśmy z prasy, zaczęli nas pałować. Miałam na sobie niebieską kamizelkę z napisem PRESS, podniosłam do góry ręce i krzyczałam, że jestem tu służbowo, ale policjanci, teraz już naprawdę rozwścieczeni, bili nas pałkami” – relacjonowała.
Brutalność policji na Marszu Niepodległości. Relacje dziennikarzy
Kim opowiada, że dostała w nerkę, a reportera Adama Tuchlińskiego uderzono w głowę i zrzucono ze schodów. Wszystko działo się na krótkim odcinku pomiędzy dworcem kolejowym przy stadionie, a stacją metra „Stadion Narodowy”. Opisała też, jak grupa dziennikarzy pomagała potraktowanemu gazem łzawiącym obcokrajowcowi, który na swoje nieszczęście trafił w obszar działań policji.
O brutalności dowiadujemy się nie tylko z relacji Renaty Kim. Na miejscu byli też m.in. Dawid Krawczyk z „Gazety Wyborczej” i Przemysław Stefaniak, współpracujący z „Krytyką Polityczną”. Do sieci trafiły także nagrania pokazujące kolejne ciosy policyjnych pałek. Jedno z nich na swoim koncie na Facebooku zamieścił aktywista Bart Staszewski. Inne przekazywano dalej na Twitterze.
Czytaj też:
Fotoreporter postrzelony na Marszu Niepodległości. Będzie kontrola w Policji