Informacje o tym, że obecny szef policji mógł być zamieszany w sprawę tuszowania śmierci Tadeusza Wądołowskiego, pojawiły się w tzw. raporcie Rokity, będącym sprawozdaniem działającej w latach 1989-1991 sejmowej komisji nadzwyczajnej do zbadania działalności MSW i dokumentującym przestępstwa aparatu bezpieczeństwa w PRL. Sprawę ujawnił tygodnik "Wprost" na swoich stronach internetowych.
Sam Kornatowski stanowczo zaprzecza. W obronę szefa policji wzięli też ministrowie sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek a także premier.
J. Kaczyński zapewnił w czwartek, że będzie starał się zapoznać ze szczegółami sprawy.
"Jeśli jednak w tej chwili przyjmuję, że nieporównanie bardziej prawdopodobną jest wersja pana Kornatowskiego niż wersja pana Rokity, to dlatego, że przez wiele lat - w latach 70-tych w ramach działalności KOR-u i w latach 80-tych w ramach działalności w "Solidarności" - takimi sprawami się zajmowałem, czyli m.in. zabójstwami przez MO i SB" - mówił premier.
Dlatego - jak dodał - "z racji doświadczenia ma przewagę nad Rokitą, który zaczął się zajmować tymi sprawami po roku 1989". "Według mojego rozeznania, to w tym wypadku mieliśmy do czynienia z sytuacją troszkę inną, niż to zostało opisane w raporcie pana Rokity" - stwierdził J. Kaczyński
W czwartkowej audycji Radia Zet Rokita powiedział, że jest zdziwiony tym, że prokuratorzy gremialnie bronią Kornatowskiego. "W moim przekonaniu prokuratorzy czują, że tzw. +raport Rokity+ stanowi dla nich zagrożenie, bo ten raport jest wielkim oskarżeniem świata prokuratorskiego" - stwierdził poseł PO.
Rokita podtrzymuje wszystkie zarzuty wobec Kornatowskiego. "Tu nie ma żadnego nieporozumienia. Kornatowski dokonał tych kluczowych przesłuchań, w których sfabrykowano dowody mające wskazać na to, że związek między biciem a śmiercią był żaden - powiedział. "To jest dzieło Kornatowskiego" - dodał.
Wądołowski został zatrzymany - jak podały media - za kradzież kury z kurnika trójmiejskiego kolejarza. Według wersji milicjantów, zatrzymano go w trakcie libacji alkoholowej. 21 października 1986 roku na komisariacie kolejowym nagle zmarł.
Jako oficjalną przyczynę zgonu podano "ostrą niewydolność lewokomorową". Bliscy mężczyzny twierdzili jednak, że został przez milicjantów brutalnie pobity, a sprawę zatuszowano. Komisja Rokity uznała, że śledztwo w tej sprawie prowadzono tak, by "nie uzyskać rzeczywistego obrazu zdarzeń". Jej eksperci podważyli też wiarygodność wyniku sekcji zwłok.
pap, ss