Kolejna polityczna awantura na Ukrainie brzmi w Polsce zaskakująco znajomo. Parlament w Kijowie ma zdecydować o skróceniu kadencji sędziów Trybunału Konstytucyjnego i przepchnąć po raz kolejny ustawy, które ten Trybunał uznał za niezgodne z ukraińską konstytucją. Prawda, że skądś to znamy?
O ile jednak w krajach takich jak Polska czy Węgry podobne działania wywołują ostre sprzeciwy europejskich rządów i korporacji prawniczych a także kontrakcje instytucji UE, o tyle w przypadku Ukrainy w tej sprawie panuje cisza, której nie da się wytłumaczyć tylko tym, że kraj ten nie należy do Unii. W końcu UE zasila aspirującą dopiero do zjednoczonej Europy Ukrainę na tyle dużymi sumami pieniędzy, że może sobie pozwolić na znacznie ostrzejsze reakcje niż w przypadku państw członkowskich, mających sporo narzędzi do obrony. W przypadku Ukrainy cisza motywowana jest także rosnącym poczuciem schizofrenii, w jaką zaczynają obrońcy praworządności w Europie.
Okazuje się bowiem, że te same ruchy, który w przypadku Polski i Węgier zostały potępione w czambuł, wpływając katastrofalnie na relacje tych krajów z UE, na Ukrainie mogą być wielce pożądaną przez Zachód i dobrze umotywowaną koniecznością.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.