Jeśli komuś ciągle wydaje się, że po przegranej przez Ormian wojnie z Azerami o Karabach Rosja umocniła swoją pozycję na Kaukazie, to niech przyjrzy się, nad czym debatuje turecki parlament. Chodzi o zgodę na wysłanie wojsk tureckich do Azerbejdżanu, dawnej sowieckiej kolonii, uważanej do niedawna przez Putina za wyłączną strefę wpływów Moskwy.
Wojska tureckie mają stanąć na straży zdobyczy azerskich w Karabachu naprzeciw wojsk rosyjskich, pilnujących tego, co zostało jeszcze w rękach Ormian, którzy srodze przejechali się na zaufaniu do sojuszu z Rosją. Jeśli tak wygląda sukces rosyjskiej polityki imperialnej, to wprost nie mogę doczekać się jego kolejnych odsłon. Nastąpią one dość szybko, bo po bolesnej porażce, jaką Turcy zafundowali Putinowi na Kaukazie, prezydent Erdogan rozwija ofensywę daleko w głąb rosyjskiej strefy wpływów.
Na pierwszy plan wysuwa się Ukraina, gdzie po sukcesie tureckim w Karabachu zaczęto poważnie brać pod uwagę wsparcie tureckie w sporach z Rosją.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.