Dzisiejsze wydanie „Kropki nad i” rozpoczęło się od omawiania negocjacji dotyczących unijnego budżetu. Premier Polski otwarcie zapowiadał, że nie zgodzi się na tzw. mechanizm „pieniądze za praworządność”. Kolejnym wątkiem była decyzja Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. aborcji eugenicznej.
– Jak pan minister dobrze wie, ludzie wychodzą na ulice. Pan mówi, że żyjemy w kraju praworządnym. Chciałabym się dowiedzieć, czy w kraju praworządnym wchodzi się do domu czternastolatka i straszy się go ośmioletnim więzieniem. Cztery lata poprawczaka i cztery lata więzienia za to, że zamieścił na Facebooku wpis na temat marszu? – zapytała Sebastiana Kaletę Monika Olejnik.
Spięcie w „Kropce nad i”. „Nie wciągnie mnie pani w swoje manipulacje”
– Panie redaktor, nie wciągnie mnie pani w swoje manipulacje. Każdy w Polsce jest zobowiązany stosować prawo… – rozpoczął polityk. Olejnik przerwała Kalecie i dopytywała, co w jego opinii jest manipulacją. Polityk odpowiedział, że nie zna treści komunikatu, który zamieściła osoba wskazana przez dziennikarkę, ani okoliczności sprawy. – Pani, jak rozumiem, też nie była świadkiem tych czynności, więc wydaje mi się, że każdy wobec prawa jest równy i nie ma w tym zakresie żadnych odstępstw – stwierdził.
– Pamięta pan jak Prawo i Sprawiedliwość drżało, kiedy prokuratura weszła do redakcji tygodnika „Wprost”, a tutaj nie drży Prawo i Sprawiedliwość kiedy dziennikarka, pomimo tego, że pokazuje legitymację, jest zatrzymywana – kontynuowała Olejnik, odnosząc się do zdarzenia, które miało miejsce przed siedzibą MEN.
– Cieszę się, że pani zastosowała pewne porównanie, ponieważ wydaje mi się, że ciężko jest porównać jakąkolwiek inną sytuację dotyczącą wolności słowa w Polsce z tym, co działo się kilka lat temu w redakcji tygodnika „Wprost” – odparł Sebastian Kaleta.
Czytaj też:
Morawiecki spotka się z Orbanem. Rzecznik polskiego rządu wskazał termin i temat spotkania