– Mamy do czynienia z przełomem i klinczem konstytucyjnym. Potrzeba dużego programu przywracania praworządności. Wszystko powinno się dziać jak najszybciej, ale niestety trzeba się uzbroić w cierpliwość – mówiła Lempart, odnosząc się do punktu, w jakim znalazł się protest.
– Parlament albo nie pracuje, albo nie pracuje tak, jak życzyłaby sobie opcja rządząca. I do tego jest otoczony barierkami. To jest obraz polskiego państwa – dodała.
Marta Lempart: Będziemy pytać ludzi, czy usiąść do rozmów z rządem
Jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet była także pytana o ewentualne rozmowy z rządem. – Strona rządowa prowadzi z nami rozmowy pałkami teleskopowymi i gazem pieprzonym – oceniła. – Będziemy pytać ludzi, czy usiąść do rozmów. Osobiście jestem temu przeciwna, bo to jest nabieranie się na kłamstwa, ale to ludzie zdecydują – dodała.
Dopytywana o zakaz wstępu na teren Sejmu i uczestniczenia w obradach Senatu, jaki na rok otrzymała od szefa Straży Marszałkowskiej, Lempart zapowiedziała, że wybiera się w tej sprawie do sądu. – Poziom strachu widać już na każdym kroku. Nie wiem, czego się boją, ale to ich problem, nie mój. Symboliczne jest to odgradzanie się władzy od obywateli – komentowała.
Marta Lempart: W sylwestra będziemy świętować upadek rządu
Lempart zapowiedziała także, że najbliższy protest będzie manifestacją przeciwko agresji policji. Jakie kolejne kroki? – pytała dziennikarka. – Będziemy utrudniać władzy działanie. Myślę, że Kaczyński nie wytrzyma długo w takiej sytuacji. Szykujemy się na gorący grudzień. Działamy cyklicznie, protesty raz w tygodniu. W sylwestra będziemy świętować upadek tego rządu – dodała.
Dopytywana, czy odczuwa strach, będąc jedną z twarzy protestu stwierdziła, że „każdy się boi, bo mamy do czynienia z coraz większą przemocą”. – Ale to jest strach, który możemy kontrolować. Mnie ten strach nie powstrzyma. Każdy zdecyduje, jak będzie w jego przypadku – podsumowała.
Czytaj też:
Marta Lempart: Kościół określił się jako główny wróg kobiet