Matylda Damięcka wzięła udział w sobotniej demonstracji w Warszawie organizowanej przez Strajk Kobiet w 102. rocznicę uzyskania praw wyborczych przez kobiety. Aktorka zamieściła obszerną relację na swoim profilu na Instagramie, z której wynika, że w trakcie manifestacji została poszkodowana. Aktorka opublikowała w mediach społecznościowych wideo, w którym pokazuje przebieg wydarzenia. Z relacji Damięckiej wynika, że została ona uderzona przez policjanta.
Na jednym z kadrów widzimy również zakrwawioną ranę na jej głowie. - Więc chciałam powiedzieć, że chyba właśnie pokojowe protesty, ta ułuda się skończyła, przynajmniej dla mnie. Dostałam od pana policjanta, nie wiem, co miał w ręku, ale nie zdążyłam się zorientować. Mam to nagrane. Welcome in Poland - powiedziała Matylda Damięcka. „Żeby było jasne, nie wkładam wszystkich policjantów do jednego wora. po prostu wśród nich też bywają źli ludzie” - dodała pod swoim wpisem na Instagramie.
Barbara Nowacka potraktowana gazem
To nie jedyna osoba, która została poszkodowana w trakcie sobotniego Strajku Kobiet. Barbara Nowacka pokazała policjantowi służbową legitymację, po czym została potraktowana gazem. W komunikacie policji czytamy, że funkcjonariusz nie ma obowiązku znać wszystkich parlamentarzystów. „Osoba, która pomimo wezwań do odsunięcia się od policyjnego szyku, celowo nadal się zbliża i nagle wyciąga rękę z jakimś przedmiotem przed twarz policjanta, może być odebrana jako zagrożenie” – podano.
Politycy KO zapowiedzieli, że składają zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez konkretnych funkcjonariuszy, a także przez osoby, które nadzorowały te działania. – Nie ma znaczenia, czy gaz został użyty przeciwko posłance, czy obywatelowi. Policja nie może brutalizować życia społecznego. To był pokojowy protest. Nie było uzasadnienia do użycia przemocy, policja użyła jej nieadekwatnie – komentował poseł Marcin Kierwiński.